Menu
Dzisiaj jest: 29 Marzec 2024    |    Imieniny obchodzą: Wiktoryna, Cyryl, Eustachy

stokrotka2

Wspomnienie o przyjacielu – Natanie Weissie

ze zbiorów Haliny Kościńskiej ze zbiorów Haliny Kościńskiej

Znajomość moja z Natanem Weissem – brzozowskim Żydem mieszkającym z rodziną  w  Ramat – Hadar w Izraelu nieprzerwanie trwa od 1988 roku – czyli 29 rok.

       Przyjechali wówczas do Brzozowa Natan i Eliasz Weissowie, którzy chcieli uporządkować w lesie mogiłę brzozowskich Żydów.

       Pracowałam od 1988 r. w Muzeum Regionalnym PTTK w Brzozowie, gdzie częstym gościem był śp. mgr Ryszard Głuszko, brzozowski  patriota, regionalista, historyk amator i  działacz społeczny. On to właśnie spowodował, że poznaliśmy się z Natanem Weissem. W 1989 r. przyjechał z kolei Eliasz Weiss z żoną Itą Fischer. W Izraelu bracia Weissowie założyli Żydowski Komitet Pogrobowców Brzozowskich liczący około 100 Żydów związanych korzeniami z Brzozowem.  Doprowadzili do wybudowania mauzoleum w lesie i w 1990 r.  w  48. rocznicę holokaustu  przybyła do Brzozowa pielgrzymka, by wziąć udział we wspólnej modlitwie. Na tę uroczystość czekali brzozowscy Żydzi bez mała pół wieku. Przyjechali z Australii Szlomo Werner i Szaja Filler, z  Izraela Natan, Eliasz ,Chaim Weissowie, ich kuzyn  Salomon Weiss,  Leon Leib Reich, z USA Mosze Bank –  syn Masi Feingold ,  Samuel Kuflik oraz Samuel Reich, z  RFN  Leiser Kellermann , z Francji Gusta Rubinfeld z córką. Towarzyszyły gościom żony i członkowie rodzin.  Mistrzem ceremoniału był Natan Weiss, a uroczystość otworzył jego brat Eliasz. Odczytany został list ambasadora  Izraela Mordechaja Dawida Palzura.

     Ksiądz prałat Julian Pudło wygłosił homilię, ze wstępem w języku hebrajskim, a ogromna  grupa mieszkańców miasta odmówiła z przejęciem „Ojcze Nasz”, przemawiał Józef Rzepka Burmistrz Brzozowa, a  Drejza Weiss piękną polszczyzną przedstawiła wydarzenia dotyczące zagłady Żydów w 1942 r. Wśród uczestników  tej ogromnie wzruszającej uroczystości byłam i ja z mężem Zbyszkiem.

      Ponowne moje spotkanie z Natanem Weissem odbyło się 16 sierpnia 1992 r. w 50-lecie zagłady brzozowskich Żydów. W  brzozowskim lesie, a  potem w brzozowskim muzeum. Przybyli goście po raz pierwszy na fotografiach  zobaczyć mogli  swoich przodków, członków rodzin, a wystawa nosiła tytuł” Wspólnie przywołujemy cienie ofiar. Pamięci Żydów brzozowskich”. Miałam zaszczyt witać gości na czele z ambasadorem Izraela Mironem Gordonem i wojewodą krośnieńskim Adamem Pęziołem. Odbyło się także spotkanie w sali narad Urzędu Miasta w Brzozowie.

       Gościliśmy z mężem Natana i Drejzę Weissów kilkakrotnie u nas w domu i za każdym ich przyjazdem w brzozowskim muzeum.  Podarował Natan brzozowskiemu muzeum kilka eksponatów i publikacji książkowych, opowiadał mi o swoim życiu i o historii przedwojennego Brzozowa,  spotykaliśmy się z nim w brzozowskim lesie, gdy przyjeżdżał z młodzieżą z Izraela i z braku czasu nie mógł wstąpić do muzeum,  Drejza przez kilka lat (do czasu ciężkiej choroby) pisała do mnie listy, a  do dzisiaj utrzymuję z Natanem kontakt telefoniczny. Każdego roku 24 grudnia Natan dzwoni do mnie z Izraela, aby złożyć mi życzenia świąteczne i noworoczne. Jest to dla mnie ogromnie wzruszające, bo wiem, że o mnie pamięta, opowiada mi co się u nich ostatnio się wydarzyło, interesuje go moje samopoczucie i zdrowie, serdecznie wspomina śp. mojego męża Zbyszka i dzięki takim ludziom jak Natan Weiss łatwiej iść przez życie. Jest dla mnie kimś ogromnie bliskim. To człowiek szczery do bólu, bezinteresowny, życzliwy dla świata i ludzi, pełen ciepła. Szanuję go i podziwiam za wytrwałość i hart ducha oraz za to, że mimo krzywd  wyrządzonych mu przez ludzi nie czuje do nich nienawiści i pozostaje dobry – jak kromka chleba. Cieszymy się zawsze kolejnym naszym spotkaniem, bo my się po prostu bardzo lubimy. I to jest nasza przyjaźń.

             W Brzozowie Weissowie pojawili się w połowie XIX wieku. Dziadek Natana – Aron, który był wiertaczem ropy naftowej przybył do Brzozowa z Borysławia. Czterech jego synów dorobiło się własnych piekarni w Brzozowie. Do najbardziej znanych należała piekarnia ojca Natana – Berka Weissa, położona przy obecnej ulicy Piastowej.

            Ojciec Natana był polskim patriotą. Z armii austriackiej, do której został powołany z chwilą wybuchu I wojny światowej przeszedł do Legionów. Wojsko polskie opuścił w stopniu sierżanta, powrócił szczęśliwie do Brzozowa, zajął się piekarnią i wychowaniem gromadki dzieci. Bardzo cenił swój mundur legionisty i ubierał go tylko na specjalne okazje tj. 11 listopada, a ponadto był pobożnym chasydem.

              Matka Natana – Estera miała dobre, współczujące serce i wychowywała swoje dzieci na ludzi wrażliwych na biedę współbraci.

              Natan Weiss urodził się w Brzozowie 1 czerwca 1926 r. Jego dzieciństwo skończyło się  1 września 1939 r. wraz z wybuchem II wojny światowej. Był wówczas 13-letnim chłopcem. Doskonale rozumiał co się dzieje. Lata pod okupacją niemiecką, zachowanie okupantów w stosunku do Żydów nie wróżyło nic dobrego. Bracia Meir i  Eliasz przedostali się przez San do strefy sowieckiej. Natan w1942 r. namawiał matkę do ucieczki za San, ale napotkał  na jej stanowczy sprzeciw. Za żadną cenę nie chciała opuścić domu. Wierzyła, że uda się im przetrwać, bo nie zdawała sobie sprawy z ogromu zagrożenia.

               Natan ocalał z zagłady brzozowskich Żydów dzięki temu, że na dwa tygodnie przed masowym mordem wywieziono go do obozu pracy w Płaszowie k/Krakowa. Miał 15 lat, gdy stracił rodziców,  trzy siostry – Miriam, Leilę i Neskę oraz najmłodszego brata Lejbusia.

                Z obozu pracy uciekł, ale do Brzozowa już nie dotarł. Po drodze został ostrzeżony przez Polaków, że nie ma po co wracać. Żydzi brzozowscy 10 sierpnia 1942 r. przestali istnieć. Z rozpaczą w sercu wrócił do getta do Krakowa, bo gdzie miał iść – sam jak palec ze swoim nieszczęściem.

               Przed likwidacją getta ponownie ucieka, bo usłyszał o przesiedlaniu ludności żydowskiej w inne miejsca. On już wiedział co oznacza takie przesiedlenie, ale został złapany przez niemiecki patrol oraz polską granatową policję. Osadzono go w więzieniu przy Montelupich w Krakowie i przebywał tam 12 miesięcy.

               Podczas likwidacji obozu pracy w Płaszowie, skoncentrowano wszystkich więźniów i przewieziono do obozu koncentracyjnego w Ostrowcu Świętokrzyskim, a stamtąd do Oświęcimia.

               W Oświęcimiu wytatuowano mu numer B-5327. W Oświęcimiu przebywał w tym samym czasie Mieczysław Bieda z Brzozowa.  W obozie  leczyli Niemcy ludzi z marzeń, tęsknoty i nadziei. Największym wyzwaniem było przetrwać kolejny dzień.

             18 stycznia 1945 r. wraz z innymi więźniami tzw. „etapem śmierci” szedł pieszo z Oświęcimia do Gliwic. Na tym się jednak nie skończyła jego gehenna, bo z Gliwic otwartymi wagonami, a była to sroga zima przewieziono go wraz z towarzyszami niedoli do obozu w Northausen, (gdzie  Natan pracował jako spawacz przy budowie rakiety V 1),

a stamtąd do Bergen-Belsen.

              Ile może znieść człowiek lat głodu, chorób, upokorzenia, stałej niepewności, czy dożyje następnego dnia? Skąd czerpie siły aby żyć ? Na te pytania mogą odpowiedzieć tylko ci, którzy przeżyli to piekło na ziemi.

              Natan Weiss uciekał pięciokrotnie z obozów, ostatni raz z Bergen- Belsen przez ujęcie kanalizacyjne. Był koniec marca 1945 r. Przez trzy tygodnie razem z kolegą Mońkiem Gelbartem (po wojnie mieszkał w USA) i Polakiem Kazikiem – uczestnikiem Powstania Warszawskiego) tułali się po niemieckich lasach obdarci, zziębnięci i głodni i bez przerwy                                                         

zagrożeni.  Po dotarciu do dworu na skraju lasu dowiedzieli się od właściciela Niemca, ze obóz został wyzwolony przez Anglików, czy Amerykanów.

     Nie mogli uwierzyć, że uciekli tuż przed wyzwoleniem obozu, że to już koniec ich męki i poniewierki. Natan wyruszył sprawdzić usłyszaną wiadomość. Istotnie wszędzie byli angielscy żołnierze i masa sprzętu wojskowego. Anglicy nie wpuścili ich już jednak do obozu. Tam szalał tyfus i śmierć zbierała obfite żniwo. Skierowano ich do miasteczka Celle, gdzie był punkt zborny jeńców polskich. Tam ich przyjęto. Lekarze z  Międzynarodowego Czerwonego Krzyża badali wszystkich więźniów, a inni robili dokumentację.

.       Kazika ciągnęło do Warszawy, Natan pragnął wyjechać do Palestyny, ale wcześniej wrócił do Polski. Dotarł tylko do Wałbrzycha. Szukał śladów krewnych. Nie znalazł. Zgasła ostatnia nadzieja. Nadal był sam.  

        Nie wiedział, że w Wałbrzychu, w tej samej świątyni, w dniu żydowskiego święta modlił się jego brat Meir Waiss oficer  wojska polskiego, który wrócił spod Berlina także szukać bliskich.   

        Brat Natana Meir uciekł w 1939 r. przed Niemcami przez granicę na Sanie. W ZSRR był więźniem, a potem żołnierzem. Brat Eliasz opuścił ZSRR z armią generała Andersa. Meir trafił do I  Dywizji im. Tadeusza Kościuszki. Minęło prawie sześć lat. Pewnie by się nawet nie poznali. Któż to zresztą może wiedzieć?

       Tamte powojenne  dnie oprócz euforii z faktu uzyskania wolności niosły ze sobą bałagan, chaos, gmatwaninę  narodowości i poplątanych okrutnie ludzkich losów. Granice były i nie były, jechały pociągi, samochody w różnych kierunkach. Natan wrócił do Niemiec, do  Stuttgartu.

        Tam  w marcu 1946 r. spotkał Drejzę rodem z Radomia, także więźniarkę obozów koncentracyjnych. W Oświęcimiu miała nr A 14616, potem był Northauseni  i obóz w Bergen – Belsen.

         Drejza została miłością jego życia. Pobrali się po 4 miesiącach znajomości. 14 lipca 1946 r. Tak bardzo chciało się kogoś kochać, mieć przy sobie kogoś bliskiego, wierzyć, że możliwe jest jeszcze lepsze  życie. Na cóż więc było czekać. Zostali małżeństwem.

       Teraz już razem marzyli o wyjeździe do Palestyny. Wpisali się nawet na listę pasażerów statku ”Exodus”. Zostali jednak odrzuceni, bo Drejza była w ciąży. 21 sierpnia 1948 r. urodziła się im pierwsza córka Estera.

        Nadszedł wreszcie czas wyjazdu. Z maleńkim dzieckiem, nielegalnie, pod fałszywymi nazwiskami dostali się na statek, na którym było trzy razy więcej pasażerów niż przewidywała norma. Rozdzielono ich. Natan został wewnątrz statku, Drejza z dzieckiem na górnym pokładzie. Po koszmarnej, trwającej 3 – tygodnie podróży, po postojach w portach francuskich i na Krecie, dotarli wreszcie do Palestyny.

         Zaczęła się ponowna walka, o adaptację w nowych warunkach, o byt, o przetrwanie. Przez kilka lat pracowali ciężko w kibucu. Mało tego. Natan w 1948 r. powołany został do wojska i walczył na froncie jordańskim. Jeszcze dwukrotnie był na froncie jordańskim – w 1956 r. i w 1967. Na tym  jednak jeszcze nie skończyła się dla niego wojna. Powołano go ponownie do wojska w roku 1973 w trakcie konfliktu izraelsko-egipskiego.

         Czy nie za dużo, jak na życie jednego człowieka?

         W 1949 r. w miejscowości Ramat Hadar zaczął budować dom. Tam na świat przyszła  jego druga córka Cipora. Do dzisiaj mieszka w tej samej miejscowości.

         Ponad 30 lat prowadził własne przedsiębiorstwo budowlane, Drejza także pracowała zawodowo.

         W 1971 r. szczęśliwie wyszedł z zawału serca. Postanowił wówczas zakończyć rozpoczęte prace, wywiązać się z zobowiązań i zlikwidować firmę. Zajęło mu to kolejne 2 lata zanm doszedł do wniosku, że ma dla kogo żyć. Miał żonę, dwie udane córki, trzech wnuków i trzy wnuczki.

      Przez kilka lat regularnie przyjeżdżał do Brzozowa. Doprowadził do odsłonięcia mauzoleum Żydów w brzozowskim lesie w 1990 r., do spotkania Żydów  w 50-lecie holokaust w 1992 r.. Niestrudzony w swoich poczynaniach wspólnie z żona Drejzą wykonali projekt i przy pomocy finansowej garstki Żydów zrealizował odnowę cmentarza żydowskiego za parkiem miejskim w Brzozowie.

     Rok 1994 r. dla jego rodziny był bardzo ciężki. Zmarli dwaj bracia Natana – Chaim 78 lat i Eliasz 71 lat w odstępie 5 miesięcy. Sam Natan przeszedł ciężką operację. A miał już 68 lat.

     Był potem jeszcze kilka razy  z młodzieżą z Izraela, z żoną Drejzą. Przedostatni raz w 2005 roku, a potem ciężka choroba żony, jego niedomagania i operacje i dziesięć lat tylko kontakt telefoniczny.

     Ostatni raz widzieliśmy się w czerwcu 2015 roku. Przyjechał Natan Weiss z córkami, zięciami, wnukami, wnuczkami i prawnukami. Byli w brzozowskim lesie, bo tam leżą w zbiorowej mogile jego najbliżsi,  spotkaliśmy się w muzeum, odbyło się spotkanie  w  Restauracji „Alta”, był Natan u mnie w domu. Byli oczywiście i w Oświęcimiu.

      Rozmawiając ze mną telefonicznie w grudniu 2016 roku powiedział mi, że bardzo chce jeszcze raz przyjechać, ale latem, bo ukończył 90 lat i zima jest dla niego okresem groźnym. Brzozów jest dla niego krajem dzieciństwa, ziemią ukochaną. W Brzozowie jest – jak było i nic się nie zmienia dla tych, co doń podchodzą drogami wspomnienia można powiedzieć.

      Kto z nas jest w stanie zrozumieć co czuł Natan Weiss, kiedy przyszło mu opuścić ojcowiznę na zawsze i jechać  w nieznane, obce strony. W Brzozowie pozostawił swoje korzenie, a zabrał ze sobą pamięć przeżytych radości i smutków, pamięć krajobrazu, którego już nie da się odtworzyć. Jeszcze kilka lat i odejdą ci, co pamiętają ten odległy czas. Jest ich  z każdym rokiem coraz mniej tylko on jeden od  wielu lat przyjeżdża, a teraz kto wie jak będzie?

       Dlatego my żyjący pamiętajmy, że „Historia – to dziś – tylko jakby wcześniej” – jak pisał Cyprian Kamil Norwid – jeden z naszych wieszczów narodowych. Wychowujmy nasze dzieci i wnuki w miłości, tolerancji, bez uprzedzeń i nienawiści, a wtedy świat będzie piękniejszy i lepszy.

------------------------------------------------------------------------------------------------------

POŻEGNANIE Z NATANEM  

                          W samotności i żalu pociechą dla Was niech będzie

       świadomość tego, że ktoś dzieli z Wami ból i smutek.

          Wiadomość o śmierci Natana Weissa, ostatniego brzozowskiego Żyda, który od wielu lat przyjeżdżał do Brzozowa przyjęłam z niedowierzaniem, zaskoczeniem i ogromnym żalem.

          Dwa tygodnie wcześniej, bo 9 lipca 2017 roku, w niedzielę spotkałam się z Natanem, jego córkami Esterą i Ciporą oraz ich przyjaciółką w Restauracji ALTA w Brzozowie.

          W sobotę 08 lipca br. o 21.15 odebrałam telefon i usłyszałam: „Halinka – tu Natan. Zapraszam cię na śniadanie do ALTY  jutro na godzinę 10.00.”  Głos Natana wydał mi się taki, jak dawniej. Oczywiście przyjęłam zaproszenie i powiedziałam, że będę.

          W niedzielę zobaczyłam szczupłego, chorego, starszego Pana, siedzącego na wózku inwalidzkim. Wzruszyłam się ogromnie. Starsza córka Estera – Esti powiedziała mi, że tato jest bardzo chory: dużo śpi, mało je, cierpi.

          Spędziłam z nimi oraz z Aliną i Tadeuszem Zygarowiczami, którzy towarzyszyli nam przy stole ponad dwie godziny.

          Natan z małymi przerwami cały czas do mnie coś mówił i  o coś pytał, prosił, aby pozdrowić pracowników z muzeum,  trzymał mnie za rękę i patrzył na mnie załzawionymi oczami. Miałam wrażenie, że się ze mną żegna. Tak na zawsze.

          Od Estery dowiedziałam się, że przyjechali na dłużej, ale niestety ze względu na stan zdrowia taty  wyjeżdżają jeszcze dzisiaj. Natan długo modlił się w lesie przy mauzoleum za swoją  wymordowaną przez Niemców rodzinę. Ze znajomych spotkał się tylko ze mną i panem Fiejdaszem. To informacja od Aliny Zygarowiczowej.

           Tak, jak wcześniej napisałam dwa tygodnie później usłyszałam wiadomość o Jego śmierci i uświadomiłam sobie, że On przyjechał, aby się pożegnać.

           Dwa lata temu w 2015 r. przyjechał z córkami, zięciami, wnuczkami. Był po operacji, słaby.  Było bardzo upalne lato,  ale  modlił się w lesie przy mauzoleum, był w muzeum, gdzie spotkał się ze mną, dyrektorem Mariuszem Kaznowskim i Sekretarzem Gminy Beatą Bodzioch – Kaznowską, ponadto w godzinach popołudniowych spotkał się z Burmistrzem Brzozowa Józefem Rzepką, był w Oświęcimiu (obwożony na wózku inwalidzkim), ale pełen optymizmu, że jeszcze przyjedzie do Brzozowa i się spotkamy.

           W grudniu 2015 r. i 2016 r. jak zwykle złożył mi telefonicznie życzenia świąteczne i noworoczne. Mówił, że  czuje się raz lepiej, raz gorzej, ale  przyjedzie w 2017 roku. Telefonicznie rozmawiałam z im także w czerwcu 2017 r. i zapewnił mnie, że będzie. Bardzo zależało na tym potwierdzeniu Emmie Glickman z USA, która odwiedziła mnie w domu i chciała ponownie przyjechać, aby spotkać się z Natanem. Niestety teraz jest to już niemożliwe.

              Nasza przyjaźń przez prawie 30 lat była bezinteresowna. W jego towarzystwie czułam się wspaniale, bo był tolerancyjny, pobłażliwy i rozumiejący ludzi. Zawsze dużo rozmawialiśmy, bo z taki ludźmi można rozmawiać do końca świata. Za takimi ludźmi, tęskni się potem, bo takich ludzi już nie ma. Odeszli na zawsze….

              My z Natanem przyjaźniliśmy się, lubiliśmy się po prostu, bo był normalny, fajny Człowiek był. Naprawdę.

              Zapaliłam Mu światełko, popłakałam się, pomodliłam, wysłałam kondolencje rodzinie do Izraela i tyle. Koniec. Zostały mi filmy Stanisława Cyparskiego i zdjęcia z Natanem, jego żoną Drejzą, dziećmi, wnukami, z różnych spotkań z władzami. Te z minionych lat robione przez „Dziunka”, śp. mojego męża Zbyszka i Mariusza Kaznowskiego oraz ostatnie z 2015 r. i z 09 lipca 2017 r. zrobione przez Alinę i Tadeusza  Zygarowiczów.

                                                                                   Halina Kościńska

                                                                                             

 .

     

Ostatnio zmienianyponiedziałek, 11 grudzień 2017 21:06
Powrót na górę

Gmina Brzozów

  • Brzozów
  • Górki
  • Grabownica Starzeńska
  • Humniska
  • Przysietnica
  • Stara Wieś
  • Turze Pole
  • Zmiennica
  •  

Gmina Domaradz

  • Domaradz 
  • Barycz
  • Golcowa

Gmina Dydnia

  • Dydnia
  • Grabówka
  • Hroszówka
  • Jabłonka
  • Jabłonica Ruska
  • Końskie
  • Krzemienna
  • Krzywe
  • Niebocko
  • Niewistka
  • Obarzym
  • Temeszów
  • Ulucz
  • Witryłów
  • Wydrna

Gmina Haczów

  • Buków
  • Haczów
  • Jabłonica Polska
  • Jasionów
  • Malinówka
  • Trześniów
  • Wzdów

Gmina Jasienica Rosielna

  • Jasienica Rosielna
  • Blizne
  • Orzechówka
  • Wola Jasienicka
  •  

Gmina Nozdrzec

  • Nozdrzec
  • Hłudno
  • Huta Poręby
  • Izdebki
  • Siedliska
  • Wara
  • Wesoła
  • Wołodź

Gmina Dynów

  • Dynów
  • Bachórz
  • Dąbrówka Starzeńska
  • Dylągówka
  • Harta
  • Laskówka
  • Łubno
  • Pawłokoma
  • Ulanica
  • Wyręby
  •  

Powiat

  • Warto zobaczyć
  • Inne zdjęcia
  • Regionalne