Logo
Wydrukuj tę stronę

Monika dotarła do środkowo-wschodniej części Etiopii…

fot. Monika Masaj (kopiowanie zdjęcia tylko za zgodą autorki) fot. Monika Masaj (kopiowanie zdjęcia tylko za zgodą autorki)

    Ostatnie kilka dni po wyjeździe z Addis upłynęły pod znakiem gorących źródeł, małp, hien, spaniu w kościele i w namiocie w buszu. Zmieniłam plany i ruszyłam szybciej na południe, niestety autostop w Etiopii to ciężka sprawa, słabe drogi, wolne przeładowane ciężarówki i ogólny brak prywatnych samochodów żeby można było coś zatrzymać. Dystans 300 km może nawet zająć cały dzień. Wyruszając ze stolicy nie udało mi się dotrzeć bezpośrednio do Wondo Genet gdzie miałam rozbić obóz i musiałam przenocować w kościele Shashamane. Tak, w kościele. Wydawało mi się to jedynym sensownym miejscem, gdzie spokojnie za murami można rozłożyć namiot, a pastor był na tyle miły że pozwolił mi spać w środku.

Rankiem udałam się do Wondo Genet gdzie rozbiłam się w lesie/buszu jakkolwiek by to nazwać.

W okolicy znajduje się około 20 gorących źródeł! Lokalna społeczność bardzo dobrze zaadoptowała ten fenomen do swojego codziennego życia. Rankiem można zobaczyć kobiety gotujące w źródle jajka i warzywa, mężczyźni natomiast przychodzą ze szklankami, nabierają gorącą wodę i wrzucają torebkę herbaty ;)

-----

Obecnie jestem w Arba Minch.

(materiał udostępniła Anna Wojnarowicz Masaj)

Ostatnio zmienianypiątek, 27 maj 2016 22:46

Najnowsze od Admin

Brzozowiana.pl. All rights reserved.