Logo
Wydrukuj tę stronę

W czasie deszczu dzieci się nudzą?

W czasie deszczu dzieci się nudzą?

- Gdzie mama? - pytałam i pytałam.

-Mama poszła w kolejkę po cukier. I chyba margaryne. Jak mama wróci to upieczemy placek w prodiżu - wyjaśniła Agatka.

- Chciałam do sklepu, chce lizaka...

- Mama na pewno ci kupi, a w kolejce by ci się nudziło- wyjaśniła mi Agatka. I leje strasznie.

- Teraz mi się też nudzi... - marudziłam...

- -Kiedyś cukier kupowało się dwa razy w roku po pół kilo i też było. Słodziło się kawę syropem z buraka... żeby nie było czuć burakiem dawało się cykorię... - powiedziała  Babcia.

- Burak ??? Buraki jedzą krowy i króliki. Zaprotestowałam.

- To inne buraki, nie pastewne tylko cukrowe. U nas też kiedyś sadziło się buraki cukrowe.  Jednego roku tak się zrodziły że my dostali deputat na pół metra cukru. Chciały my dobrze dosłodzić ciastka bo było czym... i tak my dosłodziły że się wszystko w piecu spaliło - babcia się zaśmiała...

- Nudzi mi się... marudziłam dalej... chce na pole...

- Leje deszcz, A Ty nie masz gumaków - przypomniała mi Agatka

- A mam.

- Masz, ale się suszą na piecu... Agatka pokazała na żółte gumaczki stojące się drewionkach nad bradrurą.

- Co to bylo robić, żeby nabrać wody i błota do gumjaka?- dociekała babcia.

- Tamę budowałam na fosie.  - odparłam jakby nigdy nic...

- Ale czego wody nabrałaś do środka?

- Ala zmierzyła czy tama głęboka  jest ... I tak się stało że gumaki utopiła...

- I głęboka  była..-  odparłam z dumą.  Ale mi się nudzi. Agatka, będziemy puszczać bańki mydlane?

- Nie ma słomki - ucięła Agatka, bo chyba nie bardzo jej się chciało ze  mną bawić... Książka "Pogoda dla bogaczy" była ciekawsza...

- Ja tak lubię bańki... bańki, bańki... - zawodziłam.

- Ta ustąp jej... - rozsądziła babcia... weź z gazety zwiń rurkę, rozpuść szarego mydła w mydelniczce i będzie... zajmie się chwilę...

No i było puszczanie baniek... chcąc  nie chcąc Agatka udrapała rożek z szarego mydła, rozpuścila w mydelniczce, dodała szamponu Familijnego z saszetki i  stuliła  rurkę z gazety... do puszczania baniek wyszłam na stół, żeby taka jedna czy druga bańka dłużej leciała... Raz, drugi, dziesiąty, wypuściłam tęczowe cudeńka,  aż rurka z gazety rozmokła...

- Już nie  da się ... zepsuło się - trzymałam w ręce rozmokłą rurkę...

- A zrobimy zawody- zaproponowała Agatka.

- A jakie?

- Rzut mydłem do szafki... Popatrz jak celuję...

I Agatka wymierzyła i rzuciła mydłem w kierunku otwartej szafki zacnego kredensu...

BRZDĘĘĘK... Mydło trafiło do otwartej szafki prosto w gliniany garnek że śmietanom...

- Co to się stało -  Babcia, aż podskoczyła...

- Nic... zgodnie powiedziałyśmy...

- Jak nic, jak coś aż hukło... A czego śmietana wypływa z kredensu???

- No nic, tylko garnek pękł na Pół- Agatka przyznała...

- Mama przyjdzie to bedzia miała bal. Nie będzie  śmietany na masło,  i gdzie teraz taki garnek gliniany się dostanie... żeby tak dokuczać to świat nie widział... Oj Ala, Ala... ty to  dojynta jak chłopczysko ... - babcia była strasznie zła... A ja chciałam powiedzieć, że to nie ja, Ale stwierdziłam, że nie będę wydawać Agatki, bo bardziej mi się opłacało z nią popsocić...

Mama ze  sklepu przyniosła zamiast cukru proszek ixi i ...szare mydło.

A babcia to nam jeszcze długo ten garnek gliniany wypominała...

Alicja

-

Ostatnio zmienianyśroda, 08 luty 2023 22:13

Najnowsze od Admin

Brzozowiana.pl. All rights reserved.