Menu
Dzisiaj jest: 19 Kwiecień 2024    |    Imieniny obchodzą: Adolf, Leon, Tymon
Admin

Admin

URL strony: http://www.brzozowiana.pl

Zbrodnia w Witryłowie

  • Dział: Inne

29 grudnia w godzinach wieczornych na jednej z posesji, w środku wsi  Witryłów (powiat brzozowski) odkryto zwłoki 53 letniego mężczyzny  i ciężko ranną także 53 letnią kobietę, żonę zamordowanego. Wezwano na miejsce karetkę Pogotowia Ratunkowego, w czasie udzielanej pomocy kobieta zmarła w wyniku odniesionych ran. Rany u obojga były zadane siekierą. Na miejscu policja czynności wyjaśniające to zdarzenie, wykonuje pod nadzorem prokuratora z Prokuratury Rejonowej w Brzozowie. Jak się dowiadujemy nieoficjalnie sprawca, prawdopodobnie członek rodziny, został zatrzymany. Więcej szczegółów wkrótce, bądźcie z nami… (inf. wł.)

Uzupełnienie:

Wczoraj po południu dyżurny brzozowskiej komendy na prośbę dyspozytora pogotowia ratunkowego skierował patrol w celu udzielenia asysty ratownikom medycznym. Zgłoszenie dotyczyło agresywnego zachowania mieszkańca Witryłowa.

Gdy policjanci dojechali na miejsce, okazało się, że niestety nie jest to zwykła domowa interwencja. Na posesji ujawniono zwłoki mężczyzny i ciężko ranną kobietę. Jej życia nie udało się uratować, zmarła w drodze do szpitala.

Policjanci zatrzymali 22-latka, który prawdopodobnie zadając ciosy siekierą, śmiertelnie ranił swoich rodziców.

Funkcjonariusze, prokurator oraz biegły z zakresu medycyny sądowej zabezpieczyli ślady i przeprowadzili czynności procesowe, które pozwolą na ustalenie szczegółów tej tragedii – czytamy na stronie www. brzozowskiej Policji

Zobacz też:

http://rzeszow.tvp.pl/28419879/22latek-podejrzewany-o-zabicie-swoich-rodzicow-zatrzymany

http://rzeszow-news.pl/22-latek-zabil-swoich-rodzicow-szczegoly-potwornej-zbrodni/

Kair – Kapsztad w 290 dni. Monika Masaj wraca do domu…

Prawie 300 dni, Monika Masaj z podbrzozowskich Humnisk, spędziła na Czarnym Lądzie, podróżując stopem od Kairu po Kapsztad. Swoje, wybrane tylko, przygody opisywała na blogu „Zepsuty kompas”. Nasz portal, promujący tą wyprawę, otrzymał zgodę na zamieszczanie tych krótkich relacji; znajdziecie je w zakładce  „Wyprawa Moniki Masaj”. A tak podsumowała swą podróż:  

Może i nie jest to najpiękniejsze zdjęcie jakie sobie zrobiłam w tej podroży ale za to jest "prawie" karton”;). Prawie 10 miesięcy zajęła mi podróż z północy na południe Afryki. Przejechałam 10 krajów i kilkanaście tysięcy km.  Nie wydalam ani złotówki na noclegi, a jedyny międzymiastowy autobus na jaki kupiłam bilet to ten który przewiózł mnie przez granice z Sudanem, bowiem policja mnie zmusiła.

Dwa razy próbowano mnie okraść - bez skutku, spędziłam kilka nocy w kenijskim więzieniu, dwa razy wybrałam się na safari - na stopa, wraz z rangersami uratowaliśmy żyrafę z sideł kłusowników, spałam pod piramidami, na pustyni w Sudanie, w Kanionie Blyderiver w RPA, na jachcie, na antresoli w barze, na farmie koni, w kościele, na polach irygacyjnych, na przystankach autobusowych, w więzieniu, na chevkpoincie, w lesie, nad morzem, w nubijskiej wiosce, w lepiance, w masajskiej chacie etc.  Zużyłam swój gaz pieprzowy w Chartum, byłam świadkiem przemytu kokainy do Arabii Saudyjskiej, spędziłam kilka tygodni z rożnymi afrykańskimi plemionami i poznałam „swoje własne plemię” Masajów. Dorobiłam się poważnych oparzeń słonecznych, zgubiłam 5 szczoteczek do zębów, bluzę, pendrive, chustkę, telefon i filtr wody; głowę i mózg pewnie też. Jadłam Ugali, Koszari, smażoną kukurydzę, kurze łapki, głowę kozy, uroja, najlepszą zupę świata ale przede wszystkim fasolę z ryżem.

Piłam brudna wodę z rzeki w Etiopii (myślałam ze to brązowe to jakieś przyprawy, miejscowi twierdzili że to lokalne piwo, okazało się wodą z rzeki)  i nie miałam żadnego zatrucia pokarmowego. Pochorowałam się kilka razy na grypę, kilka razy chciałam wracać do domu. Wspięłam się na Górę Synai, przeszłam szlaki w Górach Smoczych, niechcący weszłam pieszo na safari do Parku Narodowego w Kenii przez co ścigała mnie policja. Wielokrotnie mnie oszukali ale tez wielokrotnie otrzymałam pomoc od ludzi nie oczekujących nic w zamian. Widziałam piękne plaże, krajobrazy i brudne śmierdzące miasta. Spróbowałam lokalnego alkoholu w każdym kraju. Spotkałam niesamowitych ludzi których na pewno jeszcze kiedyś zobaczę. Udałam w podróż z najtańszym namiotem, śpiworem i ubraniami ze szmateksu, nawet noża ze sobą nie zabrałam, itd., itd.

Pojechałam w trochę słabym stanie zdrowia, z zapaleniem wątroby i wylądowałam w szpitalu na badaniach w Kampali. Kilka razy przez to chciałam wracać do domu. I wtedy człowiek się łapie na myślach - gdzie do cholery jest mój dom?". Właśnie. Ciężkie pytanie. Najgorsza rzecz jaka zrobiłam dla swojej podroży to crowdfunding i prowadzenie bloga. Zrozumiałam po pewnym czasie ze nie mam za bardzo ochoty się dzielić moimi historiami, ludźmi czy miejscami które odwiedzam. I przez to wszystko wprowadziłam do swojej podroży ogromne limity/zasady, których teraz niesamowicie żałuję. Trochę słabo byłoby zginać skoro już tak dużo osób wie gdzie jestem i co zamierzam zrobić.

Przejechałam całą Afrykę – sama, autostopem. Na pewno chciałam cos udowodnić sobie i tym wszystkim, którzy życzyli mi gwałtu, śmierci i rabunku na czarnym lądzie. Czy cos udowodniłam? Nie wiem. W Kapsztadzie oficjalnie kończę ten etap podroży.

Okazało się ze mój kompas wcale nie jest zepsuty i pokazuje odpowiedni kierunek. Do zobaczenia na drodze. Jak zapewne cześć z was mogła zauważyć strona www bloga nie działa i nie zostanie ponownie uruchomiona.

Wypadałoby tez podziękować, jak na gali rozdania Oskarów. Tak wiec dziękuję że byliście ze mną, dziękuję mojej mamie, znajomym, osobom z „Polak potrafi”, siłom nadprzyrodzonym, mojej lewej nodze, za wytrwałość, Fundacji Zielony Słoń która uratowała moją zbiórkę na „Polak potrafi” a przede wszystkim tym, którzy w słabych chwilach byli mi w stanie powiedzieć  "Mona weź się…”, itd. …

Monika Masaj

Kair – Kapsztad w 290 dni. Monika wraca do domu…

Może  i nie jest to najpiękniejsze zdjęcie jakie sobie zrobiłam w tej podroży ale za to jest "prawie" karton”;). Prawie 10 miesięcy zajęła mi podróż z północy na południe Afryki. Przejechałam 10 krajów i kilkanaście tysięcy km.  Nie wydalam ani złotówki na noclegi, a jedyny międzymiastowy autobus na jaki kupiłam bilet to ten który przewiózł mnie przez granice z Sudanem, niestety policja mnie zmusiła.

Dwa razy próbowano mnie okraść - bez skutku, spędziłam kilka nocy w kenijskim wwiezieniu, dwa razy wybrałam się na safari - na stopa, wraz z rangersami uratowaliśmy żyrafę z sideł kłusowników, spałam pod piramidami, na pustyni w Sudanie, w Kanionie Blyderiver w RPA, na jachcie, na antresoli w barze, na farmie koni, w kościele, na polach irygacyjnych, na przystankach autobusowych, w więzieniu, na chevkpoincie, w lesie, nad morzem, w nubijskiej wiosce, w lepiance, w masajskiej chacie etc.  Zużyłam swój gaz pieprzowy w Chartum, byłam świadkiem przemytu kokainy do Arabii Saudyjskiej, spędziłam kilka tygodni z rożnymi afrykańskimi plemionami i poznałam „swoje własne plemię” Masajów. Dorobiłam się poważnych oparzeń słonecznych, zgubiłam 5 szczoteczek do zębów, bluzę, pendrive, chustkę, telefon i filtr wody; głowę i mozg pewnie też. Jadłam Ugali, Koszari, smażoną kukurydzę, kurze łapki, głowę kozy, uroja - najlepszą zupę świata ale przede wszystkim fasole z ryżem.

Piłam brudna wodę z rzeki w Etiopii (myślałam ze to brązowe to jakieś przyprawy, miejscowi twierdzili że to lokalne piwo, okazało się wodą z rzeki)  i nie miałam żadnego zatrucia pokarmowego. Pochorowałam się kilka razy na grypę, kilka razy chciałam wracać do domu. Wspięłam się na Górę Synai, przeszłam szlaki w Górach Smoczych, niechcący weszłam pieszo na safari do Parku Narodowego w Kenii przez co ścigała mnie policja. Wielokrotnie mnie oszukali ale tez wielokrotnie otrzymałam pomoc od ludzi nie oczekujących nic w zamian. Widziałam piękne plaże, krajobrazy i brudne śmierdzące miasta. Spróbowałam lokalnego alkoholu w każdym kraju. Spotkałam niesamowitych ludzi których na pewno jeszcze kiedyś zobaczę.  Pojechałam w podróż z najtańszym namiotem, śpiworem i ubraniami ze szmateksu, nawet noża ze sobą nie zabrałam, itd., itd.

W podróż pojechałam w trochę słabym stanie zdrowia, z zapaleniem wątroby i wylądowałam w szpitalu na badaniach w Kampali. Kilka razy przez to chciałam wracać do domu. I wtedy człowiek się łapie na myślach - gdzie do cholery jest mój dom?". Właśnie. Ciężkie pytanie. Najgorsza rzecz jaka zrobiłam dla swojej podroży to crowdfunding i prowadzenie bloga. Zrozumiałam po pewnym czasie ze nie mam za bardzo ochoty się dzielić moimi historiami, ludźmi czy miejscami które odwiedzam. I przez to wszystko wprowadziłam do swojej podroży ogromne limity/zasady, których teraz niesamowicie żałuję. Trochę słabo byłoby zginać skoro już tak dużo osób wie gdzie jestem i co zamierzam zrobić.

Przejechałam całą Afrykę – sama, autostopem. Na pewno chciałam cos udowodnić sobie i tym wszystkim, którzy życzyli mi gwałtu, śmierci i rabunku na czarnym lądzie. Czy cos udowodniłam? Nie wiem. W Kapsztadzie oficjalnie kończę ten etap podroży.

Okazało się ze mój kompas wcale nie jest zepsuty i pokazuje odpowiedni kierunek. Do zobaczenia na drodze. Jak zapewne cześć z was mogła zauważyć strona www bloga nie działa i nie zostanie ponownie uruchomiona.

Wypadałoby tez podziękować, jak na gali rozdania Oskarów. Tak wiec dziękuję że byliście ze mną, dziękuję mojej mamie, znajomym, osobom z „Polak potrafi”, siłom nadprzyrodzonym, mojej lewej nodze, za wytrwałość, Fundacji Zielony Słoń która uratowała moją zbiórkę na „Polak potrafi” a przede wszystkim tym, którzy w słabych chwilach byli mi w stanie powiedzieć  "Mona weź się…”, itd. …

Monika Masaj

Od redakcji – śledziliśmy na bieżąco, na tyle na ile można było, gdzie Monika jest, w jakim  kraju, regionie Afryki, itd., o czym informowaliśmy czytelników portalu. Czekamy na powrót Moniki do domu, gdzie zechcemy przeprowadzić wywiad z nią i jej mamą.

Kapsztad...

KAPSZTAD!

Dojechalam.

To jest ten moment kiedy moge sobie zapalic na balkonie z widokiem na table mountain :p

----

Za pare dni wrzuce zdjecie swojej twarzy i jakies lzawe podsumowanie podrozy co by nie było - napisała Monika na swoim bogu Zepsuty kompas".

Od redakcji: Nasze gratulacje - czekamy na to "łzawe" podsumowanie i oczekiwać będziemy powrotu do domu... Jesteś wielkaaaaa

:p

Gmina Brzozów

  • Brzozów
  • Górki
  • Grabownica Starzeńska
  • Humniska
  • Przysietnica
  • Stara Wieś
  • Turze Pole
  • Zmiennica
  •  

Gmina Domaradz

  • Domaradz 
  • Barycz
  • Golcowa

Gmina Dydnia

  • Dydnia
  • Grabówka
  • Hroszówka
  • Jabłonka
  • Jabłonica Ruska
  • Końskie
  • Krzemienna
  • Krzywe
  • Niebocko
  • Niewistka
  • Obarzym
  • Temeszów
  • Ulucz
  • Witryłów
  • Wydrna

Gmina Haczów

  • Buków
  • Haczów
  • Jabłonica Polska
  • Jasionów
  • Malinówka
  • Trześniów
  • Wzdów

Gmina Jasienica Rosielna

  • Jasienica Rosielna
  • Blizne
  • Orzechówka
  • Wola Jasienicka
  •  

Gmina Nozdrzec

  • Nozdrzec
  • Hłudno
  • Huta Poręby
  • Izdebki
  • Siedliska
  • Wara
  • Wesoła
  • Wołodź

Gmina Dynów

  • Dynów
  • Bachórz
  • Dąbrówka Starzeńska
  • Dylągówka
  • Harta
  • Laskówka
  • Łubno
  • Pawłokoma
  • Ulanica
  • Wyręby
  •  

Powiat

  • Warto zobaczyć
  • Inne zdjęcia
  • Regionalne