Menu
Dzisiaj jest: 20 Kwiecień 2024    |    Imieniny obchodzą: Agnieszka, Teodor, Czesław
Admin

Admin

URL strony: http://www.brzozowiana.pl

Sękowscy i Klingowie z Wydrnej

 

Nazwa wsi Wydrna pojawiła się po raz pierwszy w przekazie źródłowym z 1468 roku. Wieś wchodziła w skład ziemi sanockiej, która z kolei należała do województwa ruskiego. Taki stan rzeczy przetrwał do pierwszego rozbioru w 1772 roku, kiedy to miejscowość ta znalazła się pod panowaniem austriackim.

   Właścicielami Wydrnej od 1468 roku byli szlachetnie urodzeni Paweł i Mikołaj z Dydni. Oprócz Wydrnej byli właścicielami Dydni, Jabłonki, Temeszowa, Krzemiennej i Falejówki.

   Wspomniani bracia Dydyńscy, którzy pieczętowali się herbem Gozdawa, władali Wydrną z niewielkimi przerwami do połowy lat siedemdziesiątych XVII wieku.

   Rodzina Dydyńskich, jako właścicieli Wydrnej, wzmiankowana jest jeszcze w roku 1674. Po nich posiadłość objęli Wisłoccy herbu Sas, następnie panem dóbr wydrniańskich został Melchior Gniewosz herbu Rawicz, który pojął za żonę Annę Wisłocką. Sukcesję po nim przejął jego syn Jan, wzmiankowany w dokumencie z roku 1748. Jego żoną była Zofia Grodzicka.

   Około połowy XVIII wieku właścicielem Wydrnej, Dydni, Krzywego, a także Jabłonicy Ruskiej był biskup przemyski Wacław Hieronim Sierakowski herbu Ogończyk. Po jego śmierci w 1780 roku, zgodnie z testamentem owe włości odziedziczył jego brat Roman. Jednak obarczenie tych włości pobożnymi zapisami oraz zapisami na cele charytatywne spowodowało, że zostały one utracone przez rodzinę Sierakowskich. W 1793 r. klucz dydyński, w skład którego wchodziły wcześniej wymienione wsie został poddany licytacji.

     Początek XIX wieku przyniósł Wydrnej nowych właścicieli. Zostali nimi Pohoreccy herbu Sas, posługujący się przydomkiem Czaplice.

     Znaczną część Wydrnej kupił 24 czerwca 1829 roku Marcin Sękowski herbu Prawdzic. Zakupił połowę dóbr od Jana Pohoreckiego, a także 1/3 z drugiej połowy od Feliksa Pohorockiego. Taka sytuacja majątkowa trwała do 1844 roku, kiedy to Sękowscy stali się prawnymi posiadaczami dóbr i jedynymi właścicielami o czym pisze Robert Ostrowski w Publikacji „Wydrna. Wędrówki po przeszłości wsi 1468 – 2013.

     Wybranką Marcina Sękowskiego była Tekla Grodzicka, którą pojął za żonę w 1820 r. w Ladzinie. Doczekali się licznego potomstwa, a mianowicie sześciu synów (Jana Edwarda, Leonarda, Józefa, Jana, Kaspra Feliksa, Stanisława) i córki Marii.

     Mimo tego, że Marcin Sękowski zakupił Wydrnę końcem lat dwudziestych XIX wieku, nadal mieszkał w Jabłonicy Ruskiej, a Wydrną podzieloną na folwark górny i dolny zarządzali Maria Zarębina i Karol Suchodolski. Po sprowadzeniu się do Wydrnej, zamieszkali w dworze górnym. Po śmierci rodziców folwark dolny otrzymał najstarszy syn Jan Edward, drugim zarządzał jego brat Leonard. Część majątku mieli także Józef, Feliks i Maria.

Sytuacja majątkowa w Wydrnej uległa zmianie w roku 1865, kiedy Feliks zakupił część należącą do Józefa. Mimo tego wieś zarządzana była nadal przez Jana Edwarda i Leonarda.

       Pierwszy z nich wybudował w dolnej części wsi w 1845 r. dwór, w którym zamieszkał ze swoją żoną Wiktorią. Sękowscy swą uczciwą pracą dowiedli, że nawet w niewielkim majątku można było żyć skromnie, a jednocześnie dostatnio. Jan Edward był doskonałym rolnikiem, a pomocą służyła mu energiczna i bardzo zdyscyplinowana żona. Właściciele Wydrnej cieszyli się ogromnym szacunkiem wśród okolicznej szlachty. Bracia Sękowscy Jan Edward i Leonard zaznaczyli również swoją obecność w strukturach administracyjnych powiatu brzozowskiego. Zasiadali w powiatowej komisji podatku gruntowego w Brzozowie.

       Leonard przez życie przeszedł samotnie, będąc do końca swych dni kawalerem. Jan Edward z żoną Wiktorią przeżyli w małżeństwie 39 lat i dochowali się pięciu synów: Jana, Kazimierza, Apolinarego, Romualda i Józefa oraz trzech córek: Anny, Bronisławy i Jadwigi.

Zgodnie z dekretem dziedzictwa z 1888 roku spadkobiercami Jana Edwarda Sękowskiego zostały jego dzieci – zamężne córki: Anna Wisłocka, Bronisława Gedel i Jadwiga Kling oraz Romuald Sękowski i małoletni Józef Sękowski. Warto zaznaczyć, że jeszcze przed

śmiercią Leonarda Sękowskiego folwark górny przeszedł w ręce jego bratanka Romualda Sękowskiego. Ów właściciel nie poprzestał tylko na odziedziczonym majątku, ale jeszcze go pomnożył, pozyskując dobra po Feliksie Sękowskim.

     Ważnym wydarzeniem w Wydrnej był ślub Bronisławy Sękowskiej z Franciszkiem Ksawerym Gedlem (Goedlem) w 1889 roku. Bronisława miała wówczas 37 lat, a jej wybranek 52 lata. Gospodarowanie w Wydrnej zaczęli od uregulowania spaw majątkowych. Po kilku latach stali się właścicielami folwarku dolnego. W zamian przekazali Romualdowi Sękowskiemu ¼ gruntów folwarku górnego. Końcem XIX wieku w Wydrnej działały więc dwa folwarki. Romuald Sękowski poślubił w 1889 roku Teklę Jadwigę Józefę Habdank Białobrzeską i doczekali się pięciorga dzieci. Wybudował murowany dwór według projektu inżyniera Władysława Łuczyckiego (projektanta brzozowskiego ratusza). Dużo podróżował, a to wymagało środków finansowych. Groziło mu bankructwo. Na radzie familijnej zapadła decyzja o sprzedaży zadłużonego folwarku górnego. W 1903 roku majątek kupił Antoni Krupnicki. Romuald Sękowski za pieniądze ze sprzedaży zakupił niewielki majątek – Kowalową koło Brzostka, a następnie Zawadkę koło Dębicy, by wreszcie po sprzedaży ostatniego folwarku wraz z synem Arturem wyjechać do USA, gdzie zmarł.

     Lepiej wiodło się posiadaczom dolnego dworu. Doskonałym gospodarzem okazał się Franciszek Gedel. Energicznie w Wydrnej gospodarował. Dobudował zachodnią część dworu dolnego, wyremontował budynki gospodarcze oraz zniszczony sprzęt rolniczy, ufundował neoromańską kaplicę, zaprojektowaną przez Władysława Łuczyckiego. Zasiadał ponadto w Sejmie Krajowym IV kadencji w latach 1877 – 1882. Od roku 1898 pełnił funkcję przewodniczącego Rady Szkolnej w Dydni, w latach 1901-1903 był członkiem oddziału powiatowego w Brzozowie krakowskiego Towarzystwa Rolniczego. Pełnił też funkcję prezesa powiatowej rady drogowej, zasiadał w Radzie Powiatu Brzozowskiego. Zmarł 02 kwietnia 1905 roku w Wydrnej. Po jego śmierci Bronisława wpadła w kłopoty finansowe. Nie mając dzieci, podarowała swoją część Wydrnej po połowie siostrze Jadwidze Kling (1862-1948) i jej synowi Kazimierzowi Klingowi (1885-1942). Bronisława Gedel zmarła w Wydrnej w 1929 roku.

   Od 1920 roku folwark dolny przeszedł w ręce rodziny Klingów. Mimo tego, że Kazimierz Kling z żoną Marią Siemaszko mieszkał we Lwowie, zajmował się administrowaniem dóbr w Wydrnej. Maria Kling z d. Siemaszko herbu Łabędź pochodziła z Krzewina na Kowieńszczyźnie. Jej rodzicami byli aktorzy i reżyserzy Wanda Felicja i Antoni Józef Siemaszkowie. (Teatr w Rzeszowie nosi imię Wandy Siemaszkowej). Żona Maria Kling z d. Siemaszko przyjaźniła się z Reginą – siostrą literata Melchiora Wańkowicza mieszkającą w niedalekich Jodańcach .

     Kazimierz Kling starał się poprawić warunki gospodarowania i warunki bytowe w Wydrnej. Dokonał m.in. drenażu pól, zakupił silnik spalinowy do omłotów, ogrodził teren wokół dworu, uporządkował prawo wodne dotyczące stawu i młyna, w 1932 r. przy pomocy niewielkiej prądnicy podłączył prąd elektryczny do dworu oraz warsztatu, w którym wykonywał prace stolarskie, założył dwa sady, wiele uwagi poświęcał kwestiom administracyjnym, w 1923 r. zainstalował we dworze telefon, windę, kupił samochód marki Ford, założył grawitacyjny wodociąg . Wspólnie z miejscowym rzemieślnikiem Ludwikiem Ryniem wykonywał meble, korzystając z książki „Meble kolbuszowskie” Stefana Sienickiego.

       We wcześniejszych latach , po ukończeniu studiów w 1907 r., doktoracie w 1908 r. był asystentem Bronisława Radziszewskiego, specjalizował się z zakresu chemii fizycznej i elektrochemii w Zurychu. Po powrocie ze Szwajcarii (1910-1913) był asystentem Stanisława Tołłoczki w Instytucie Chemii Uniwersytetu Lwowskiego. W 1916 roku po powrocie z Wiednia, gdzie pracował w stacji doświadczalnej przemysłu gazowego nawiązał współpracę z Ignacym Mościckim. Przystąpił do spółki „Metan” tworzonej przez przyszłego prezydenta. Z czasem spółka „powołała do życia” Instytut Badań Naukowych i Technicznych „Metan” przemianowany w 1921 r. na Chemiczny Instytut Badawczy, w którym Kazimierz Kling od 1916 roku kierował pracownią analityczną. Pracował jako profesor nadzwyczajny chemii ogólnej w Akademii Rolniczej w Dublanach, w 1919 r. jako profesor zwyczajny chemii ogólnej i technicznej analizy gazów w Akademii Górniczo-Hutniczej w Krakowie, jako profesor chemii organicznej w latach 1920-1929 na Uniwersytecie im. Jana Kazimierza we Lwowie i docent na Politechnice Lwowskiej. W 1929 r. zamieszkał wraz z żoną w Warszawie i podjął pracę w Chemicznym Instytucie Badawczym, który przeniesiono do Warszawy ze Lwowa w 1926 r. Ponadto objął katedrę i Zakład Chemii Ogólnej jako profesor zwyczajny na Wydziale Chemicznym Politechniki Warszawskiej. Był autorem wielu prac naukowych. Zapisał się w naszej historii jako badacz, wynalazca, pedagog i literat.

       W 1938 r. przeniesiony został w stan spoczynku. Będąc na emeryturze, zachował stanowisko dyrektora Chemicznego Instytutu Badawczego, członka Komitetu Naukowego Wojskowego Instytutu Przeciwgazowego, a także redaktora „Przeglądu Chemicznego”.

     Podczas jego nieobecności całością spraw w majątku zajmowała się jego matka Jadwiga Kling z d. Sękowska.

     Wyjątkowym dniem w dziejach Wydrnej okazał się 21 lipca 1929 r. Do wsi przyjechał wówczas prezydent Rzeczypospolitej Polskiej Ignacy Mościcki. Gospodarzem spotkania był Kazimierz Kling – jego serdeczny przyjaciel, a także bliski współpracownik z Chemicznego Instytutu Badawczego z siedzibą we Lwowie, a następnie w Warszawie. Wizyta miała charakter towarzyski i była wyrazem wdzięczności za wieloletnią przyjaźń. Prezydent przybył do Wydrnej w otoczeniu znakomitych gości - wojewody lwowskiego hrabiego Wojciecha Gołuchowskiego, przybocznego adiutanta majora Kazimierza Jurgielewicza – późniejszego wicekomisarza rządu miasta stołecznego Warszawy. Na spotkanie z głową państwa polskiego zostało zaproszonych kilkadziesiąt osób z bliższej i dalszej okolicy: mecenas Adam Dobrowolski z Brzozowa, Kazimierz Dwernicki z Temeszowa, Ksawery Dwernicki z Witryłowa, Bolesław Dydyński z Dydni, Lesław Dydyński z Krzemiennej, Antoni Kraiński z Jabłonki, Stanisław Grodzicki z Bzianki, Adam Kossecki, Florian Kozłowski, Lesław Kozłowski z Lipy, ks. Kazimierz Lach – proboszcz z Dydni, Zenon Martynowicz – współpracownik Klinga z Warszawy, Józef Ostaszewski z Klimkówki, Edward Sękowski z Niebocka, Feliks Sokulski z Trześniowa, Aleksander Ulm – starosta brzozowski, Jan Zdzieński i Tadeusz Nowosielecki z Grabownicy Starzeńskiej. Zdecydowana większość zaproszonych gości przybyła na spotkanie z osobami towarzyszącymi.

     Inną znakomitą osobą, która odwiedziła Kazimierza Klinga był Melchior Wańkowicz, który przybył do Wydrnej w lipcu 1932 roku. Melchior Wańkowicz kilkakrotnie wracał do pobytu w Wydrnej na łamach swych publikacji m in. w dziełach „Sztafeta” i „Anoda – katoda”.

   W pierwszych dniach września 1939 r. Kazimierz Kling dotarł do Rumunii, gdzie w Bukareszcie przekazał polskiej ambasadzie złoto i platynę Chemicznego Instytutu Badawczego. Następnie udał się do Turcji, gdzie wykładał chemię na Uniwersytecie Stambulskim. Klimat jednak nie służył jego zdrowiu, dlatego powrócił do majątku w Wydrnej. Wiosną 1942 r. wyjechał do Warszawy celem otrzymania Kenkarty. Mieszkanie jego zajęte było przez Niemców, w Chemicznym Instytucie Badawczym był główny magazyn zaopatrzenia SS. Zamieszkał u Stanisława Łobodźca i tam po kilku dniach zmarł.

   Do Wydrnej dotarła z Warszawy smutna wiadomość, że Kazimierz Kling zmarł 14 czerwca 1942 r. o godzinie 16.00. Pochowany został na Cmentarzu Powązkowskim w Warszawie.                                                          

   Dwór w Wydrnej nie uległ dewastacji w czasach PRL i w dalszym ciągu należy do rodziny Sękowskich.

   Jako ciekawostkę dodam, że Aleksander Sękowski ur.16.IX 1930 r. zdawał maturę w Gimnazjum i Liceum Ogólnokształcącym w Brzozowie m.in. z osobami znanymi: Barbarą Marciniak zam. Pawlikowską, Anną Nogaj zam. Kajtoch, Józefem Skarbkiem. Mieszkał w Krakowie, ale przyjeżdżał do Wydrnej. Był uczestnikiem Zjazdu Koleżeńskiego w 1995 r. z okazji 46-lecia matury. Zmarł 16 VI 2005 r. w Krakowie w wieku 74 lat. Do Wydrnej przyjeżdżają jego żona i córka.

                                                                                                Halina Kościńska

 



Maria Suwała mistrz haftu i koronki

     Urodziła się 21 listopada 1941 r. jako Maria Zacharko w Pisarowcach. W pełnej rodzinie mieszkała wraz z bratem do śmierci ojca w 1948 r. Potem, tylko matka tworzyła dla nich dom pełen miłości i ciepła, a lata powojenne dla większości rodzin były trudne. Dzięki matce, która do 1939 r. pracowała we dworze państwa Tchórznickich w Pisarowcach, a z natury była kobietą zaradną i o różnorodnych umiejętnościach, Maria Suwała z rodzinnego domu wyniosła podstawowe umiejętności szycia, haftu, szydełkowania i robienia na drutach.

     Szkołę Podstawową ukończyła w Pisarowcach, a potem przez trzy lata dojeżdżała do Technikum Ekonomicznego w Sanoku (potem ukończyła je w systemie zaocznym). Ponieważ ojczym zadecydował, że powinna się usamodzielnić i zacząć pracować, podjęła pracę w sanockim „Autosanie” i wyszła za mąż. Niestety, małżeństwo rozpadło się po czterech latach. Została sama z dwiema córeczkami. Na przekór wszystkiemu dawała sobie doskonale radę. Była młoda, ładna i szczęście się do niej uśmiechnęło. Spotkała Adama Suwałę z Grabownicy Starzeńskiej i wyszła za mąż po raz drugi. Już ponad 50 lat mieszka w Grabownicy. Wspólnie z mężem wychowali i wykształcili jego dziecko, jej dzieci i swoje – bliźnięta Annę i Stanisława tworząc zgodną i szczęśliwą rodzinę.

    Z poświęceniem i żarliwością podtrzymuje całe życie obyczaje  i tradycję, wpaja szacunek dla starszych i utrwala mocne więzi rodzinne, ponieważ uważa, że zgoda, przywiązanie, miłość, zrozumienie i tolerancja są najważniejszymi elementami wiążącymi rodzinę.

    Pracowała zawodowo i społecznie. Przez pierwsze 5 lat w „Autosanie” i 25 lat w „Stomilu”. W sanockim „Stomilu” – jak sama mi opowiadała przed laty – była „samozwańczym” instruktorem prowadzącym liczne kursy haftu i koronki w Długiem, Pielni, Zagórzu oraz dwukrotnie w ówczesnym  Osiedlowym Domu Kultury w Brzozowie. Organizatorem kursu w Brzozowie był Ośrodek Praktyczna Pani.

    W 1987 roku, czyli ponad 30 lat temu Krystyna Jaszcz z Uniwersytetu Ludowego we Wzdowie skontaktowała się z nią i zaproponowała pracę instruktora. Oczywiście Maria Suwała wiedziała, że w UL we Wzdowie od 1968 r. prowadzone są 2-letnie pomaturalne kursy z zakresu rękodzieła artystycznego i że wciąż poszukują hafciarek, które wprowadzą swoje pomysły i nowe wzory.

     Była  na emeryturze, miała więcej czasu, propozycję przyjęła i podjęła pracę w UL potem MUL,  we Wzdowie, a od 2005 r. w Uniwersytecie Ludowym Rzemiosła Artystycznego w Woli Sękowej. Ponad 30 lat uczy młodzież z całej Polski haftu angielskiego,  kolorowego, płaskiego,  wypukłego,  ażurowego richelieu i toledo i oczywiście naszego regionalnego haczowskiego. Jest to haft jedyny w swoim rodzaju, ponieważ wszystkie elementy stanowiące wykończenie  tj. dziurki połowiaste, ząbki zwykłe i ścierankowe dla uzyskania lepszego efektu podwleczone są ściegiem łańcuszkowym, wykonanym grubą, bawełnianą nicią – obecnie nazywaną zerówką. Haft podobny jest do angielskiego, ale wzbogaciła go o wymienione elementy dziedziczka Haczowa Zofia Urbańska prowadząca naukę haftu dla dziewcząt wiejskich.

      Uczy także wykonywania koronek z różnorodnych splotów lnianych, bawełnianych i jedwabnych tworzących desenie. Koronek teneryfowych – igłowych, renesansowych – wykonywanych szydełkiem i igłą, szydełkowych, klockowych i frywolitek.

     W  latach 90-tych XX wieku podczas warsztatów we Wzdowie nauczyła się haftowania sztandarów. Wykonała ich kilkanaście, m.in. dla Cechu Rzemiosł Różnych w Krośnie,  OSP w Haczowie, Szkoły Podstawowej im. I. Łukaszewicza w Strachocinie, Szkoły Podstawowej Nr 1 im. Królowej Jadwigi w Humniskach, Szkoły Podstawowej im. gen. Prugara-Ketlinga w Trześniowie, Technikum Leśnego w Lesku. Sztandary wykonuje na rypsie, brokacie, atlasie nićmi jedwabnymi i metalowymi.

      Pracuje jako mistrz haftu i koronki. Ma za sobą egzamin czeladniczy i mistrzowski złożony przed Izbą Rzemieślniczą w Rzeszowie. Była organizatorką licznych warsztatów hafciarskich dla młodzieży szkolnej z Grabownicy, Grabówki, Górek, Humnisk, Turzego Pola, Jasionowa, Wzdowa, Zagórza, Niebocka i wielu innych, a kończyły się one zawsze wystawą prac uczestników warsztatów.

      W ramach wymiany kulturalnej między WDK w Krośnie, a Bardejowem na Słowacji dwukrotnie uczyła tam tych, którzy pragnęli odbudować własną kulturę ludową (podobna do polskiej i ukraińskiej), która nie kultywowana u nich przez lata całkowicie zanikła. W ramach wymiany była też na Węgrzech.

      Brała także udział w 1993 r. w Dniach Kultury Polskiej w Hamburgu  delegowana przez Urząd Wojewódzki w Krośnie. Reklamowała tam nasze rękodzieło artystyczne, które cieszyło się  ogromnym zainteresowaniem i popytem.

       Przez lata zgromadziła ogromny materiał pomocniczy służący jej w pracy ze słuchaczami  - obecnie ULRA w Woli Sękowej.  Oczywiście jako mistrz haftu i koronki uczestniczyła w licznych wystawach zbiorowych w kraju i za granicą. Za całokształt pracy twórczej otrzymała nagrodę Wojewody Krośnieńskiego w 1994 r., została też Indywidualnością Roku 2005 w Regionie Brzozowskim.

     Od 1988 r. jest członkiem zespołu ludowego „Graboszczanie”, matką weselną w „Weselu Grabownickim”, gospodynią w „Deptowinach”, „Wieczorze u Błażeja” i innych widowiskach obrzędowych tego zespołu.

     Prowadzi warsztaty z haftu i koronki  nie tylko w powiecie brzozowskim, ale na terenie całego kraju m.in. w : Błażowej, Nowotańcu, Legnicy, Niebylcu, w Sławnie k/Darłowa na Pomorzu. Warsztaty te organizują  Miejskie lub Gminne  Ośrodki Kultury.

     Od wielu lat prezentuje swe prace podczas Kiermaszów Wielkanocnych i Bożonarodzeniowych w Sanoku. Zawsze ma coś nowego do pokazana.

     Pisali  o niej tygodniku „Gospodyni”, w Gazecie Codziennej ”Nowiny”, w „Tygodniku Sanockim”, w miesięczniku „Wiadomości Brzozowskie” oraz w gazetach lokalnych miast lub gmin, w których prowadziła warsztaty lub występowała z „Graboszczanami”.

      Jest od 30 lat członkinią Koła Gospodyń Wiejskich i wraz z koleżankami częstowała gości tzw. „swojskim jadłem” podczas Jarmarków Folklorystycznych organizowanych przez brzozowskie muzeum w latach 2000-2004. Należy także do Stowarzyszenia na Rzecz Rozwoju Wsi Grabownica Starzeńska.

       Przez całe lata Maria Suwała  jak zwykle cierpliwa i pełna zrozumienia oraz ciepła i życzliwości uczy dorosłych i młodzież haftu i koronki, zadziwiając bogactwem pomysłów i wzorów, misternością elementów oraz precyzją ich wykonania. Całe jej życie nacechowane jest umiłowaniem człowieka i tradycji. Jest wspaniałym, samorodnym talentem, serdecznym i życzliwym Przyjacielem i Człowiekiem.

  Halina Kościńska   

Malarz grafik – Jacek Gołąbek

    Urodził się 2 września 1965 r. w Brzozowie. Jest artystą malarzem choć twórczość swą uprawia amatorsko. W jego obrazach widać rozmach, sporo mocnych pociągnięć pędzlem. Stosuje pełną gamę kolorów o łagodnych niemal niezauważalnych przejściach.

     Na pierwszy rzut oka wydawać by się mogło, że Jacek Gołąbek jest wyłącznie malarzem realistą. Nie umiejętność odtwarzania rzeczywistości stanowi jednak o jego sile. W jego obrazach często są zauważalne elementy symboliczne (liczby, karty do gry, znaki zodiaku) i elementy uzupełniające. Na wielu obrazach głowy pięknych dziewcząt i kobiet, a obok nich zegary, drzewa, gałązki, skały, ruiny zamków, krajobrazy pustynne.

     Mocno stanowią one o treści obrazu i jego sensie. Jest co oglądać w malarstwie Jacka Gołąbka, ale odczytanie symboli nie jest, ani proste, ani oczywiste.

     Jacek uważa się za grafika, a nie za malarza. Wykonał wiele wspaniałych rysunków, za które był wielokrotnie nagradzany.

     W 1994 r. Muzeum Regionalne PTTK w Brzozowie zorganizowało Jackowi wystawę jego malarstwa i rysunku. Cóż to była za wspaniała wystawa. Wernisażowi goście z zapartym tchem oglądali jego prace. Nigdy nie zapomnę słów dra n. med. Szymona Niemca, który oglądając rysunki powiedział: „Genialne. Skąd ten młody człowiek tak zna anatomię ludzkiego ciała”.

     Przez kilka lat, gdy mieszkał w Brzozowie był grafikiem miesięcznika regionalnego „Wiadomości Brzozowskie”. Jego rysunki zdobiły przez kilkanaście miesięcy okładki miesięcznika, zamieszczane też były wewnątrz numerów.

          Jacek Gołąbek maluje wszystko: piękne kobiety, wspaniałe pejzaże krajobrazowe i urbanistyczne, wreszcie konie: gniade, kare, siwki, araby, konie pociągowe i studium konia. Świat Jacka to świat realny, zmysłowy, pełen tęsknoty i rozmarzenia. Nostalgią tchną jego witrażowe wizerunki bieszczadzkich cerkwi. Oddane z detaliczną wprost doskonałością stają się na jego obrazach niemalże fotograficznym zapisem. Jego leśne pejzaże usytuowane są w dzikich ostępach. Są na nich wiatrołomy, drzewa z licznymi dziuplami, kobierce mchów, plątanina gałązek i liści i taki obraz namalowany w 2009 roku mam w swoim posiadaniu.

   Kilkakrotnie brał udział w wystawach zbiorowych Grupy Twórczej „IN - TI” i „2JKT”. oraz w Galerii Wojewódzkiego Domu Kultury w Krośnie, w wystawach poplenerowych i pokonkursowych Wojewódzkiego Konkursu Plastyki Nieprofesjonalnej w Krośnie w latach 1990 – 1993 i późniejszych oraz w Bełchatowie, Iwoniczu Zdroju, Sanoku i Tarnowie.

     Muzeum Regionalne PTTK w Brzozowie, jak wyżej wspomniałam zorganizowało Jackowi dużą wystawę indywidualną w 1994 r. Wcześniej prezentował swe prace na wystawie indywidualnej w Uniwersytecie Ludowym we Wzdowie w 1993 r., w WDK w Krośnie w 1992. Pierwszą miał w Krakowie w Klubie Studenckim „Perspektywy” w 1984 r. Miał wówczas 19 lat. Organizowano mu także wystawy w Stargardzie Szczecińskim i w Tczewie.

     Jego prace z lat 1997 – 2001 na sklejce i płótnie, przede wszystkim pejzaże, pokłosie udziału w plenerach malarskich w Jarosławiu, Kazimierzu n/Wisłą, w Bieszczadach i na Słowacji zaprezentowałam gościom Muzeum Regionalnego w Brzozowie na wystawie indywidualnej Jacka Gołąbka, która trwała od 06 10 2001 do 05 11 2001.

     Zauważyć się dało rozwój artysty malarza w ostatnich latach i jego możliwości twórczych, ale Jacek pozostał nadal tajemniczy, poszukujący i zaskakujący miłośników jego talentu.

       Trzecią wystawę indywidualną miał Jacek Gołąbek w Muzeum Regionalnym w Brzozowie w 2015 roku. Zaprezentował na niej ogromny wachlarz swoich prac ( portrety kobiet, architekturę, pejzaże) i jak zwykle ukazał w nich liczne przedmioty związane z przemijaniem i codziennością życia. Było też coś nowego w jego malarstwie – żaglowce.

     Po zawarciu związku małżeńskiego zamieszkał w Przybówce k/Krosna. Dzięki dwóm wspaniałym kobietom swego życia żonie Małgosi córce Zuzi mieszka tam i tworzy, ale kontaktu z Brzozowem nie stracił.

       Wystawiał swoje prace w Galerii „Inspiro” w Brzozowie w latach 2010 – 2011. Był członkiem Stowarzyszenia Ludzi Twórczych w Brzozowie w latach 2011 – 2013.

     Przez lata nic się nie zmienił. Pozostał miłym, ciepłym, towarzyskim i skromnym człowiekiem. Ogromnie skromnym, mimo zachwytów ludzi nad jego samorodnym talentem.

     Jego prace posiada Muzeum Regionalne w Brzozowie oraz kolekcjonerzy prywatni w kraju i za granicą m.in. w Anglii, Niemczech, na Słowacji.

     Po wystawie Jacka w 1994 r. kupiłam pierwszy jego obraz „Don Kichot” oczywiście na koniu, a potem następne konie. Mam ich siedem, ponadto portret pięknej kobiety i dwa pejzaże. Wszystkie obrazy urzekają pięknem. Są wspaniałe.

     Jan Tulik – poeta, prozaik, eseista i publicysta – dyrektor Saloniku Literackiego przy Krośnieńskiej Bibliotece Publicznej tak mówił na otwarciu wystawy Jacka Gołąbka: „Malarstwo to bliskie jest Naturze: światło przecieka przez mgłę lub połyskuje na szaro-czarnym tle albo sączy się rdzawym lub brązowym strumieniem przez nostalgiczne gęstwiny (…) nie rezygnuje jednak z pejzażu w konwencjonalnym pojęciu, czyli widoków w pełnej kolorystyce. Choć w niektórych przypadkach obraz do złudzenia przypomina rysunek, gdyż autor świetnie włada kreską”.

       Z kolei wiceprezes Stowarzyszenia ”Portius” w Krośnie Maciej Syrek tak pisał: ”Jacek Gołąbek ma odwagę realizować to, co sobie obrał za cel w jego własnej sztuce, dzięki temu jest wszędzie rozpoznawalny; jest po prostu sobą”.                                                                        

                                                                                                        Halina Kościńska    

Wiktoria Burnat

Urodziła się 12 stycznia 1912 r. w Niebocku – obecnie gmina Dydnia. Uczęszczała do 2-klasowej, a następnie do 3-klasowej szkoły powszechnej w Niebocku. Uczyła się bardzo dobrze i kierownik szkoły Tadeusz Wrona chciał, aby dalej się uczyła. Wybrał się nawet do domu jej rodziców, aby o tym porozmawiać, ale nic nie załatwił.

           Ojciec Wiktorii Zimoń, bo tak się wówczas nazywała nie chciał nawet słuchać o jej dalszym kształceniu. Po latach w rozmowie z Zofią Olejko pani Wiktoria przekazała jej słowa ojca, które dobrze zapamiętała: „ …ja was cztery wywianuję za to, co by na ciebie jedną, na naukę poszło”.

         Naukę, wiedzę pani Wiktoria uważała za coś bardzo cennego, co niestety nie było jej dane – jak we wstępie do tomiku jej wierszy „Mojej ziemi” – pisze Zofia Olejko.

           W 1934 roku wyszła za mąż za Kazimierza Burnata i zamieszkała w Grabownicy Starzeńskiej. W latach sześćdziesiątych XX wieku zaczęła pisać wiersze. Jeden z pierwszych poświęciła jubileuszowi 30-lecia Koła Gospodyń Wiejskich w Grabownicy. Pisała o pracach polowych – wiersz „Koniec żniw”, „Wieniec dożynkowy”, o porach roku, o Grabownicy, choince i o rodzinie: „”Wspomnienie o matce”, „Imieniny babci”, „Pierwsza Komunia Święta” i o kobietach: „Życzenia dla kobiet”, „Dzień Kobiet”, „Kochane kobiety”, „Kobiecy czar” , „Święto kobiet”. Pod koniec życia pisała o trudnej starości, przemijaniu, prawach starości oraz wiersze okolicznościowe. Np. „Zacny Prymicjancie”, ”100- lecie banku brzozowskiego” ( Bank Spółdzielczy w Brzozowie) czy „Straż ogniowa” na 100-lecie OSP w Grabownicy Starzeńskiej w roku 1988..

         Wcześniej, bo w 1977 roku napisała wierszem historię Grabownicy Starzeńskiej na uroczystość 600-lecia wsi.

         Pisała przede wszystkim o człowieku i dla człowieka, a najważniejsze i nieprzemijające w jej twórczości to, miłość i dobro.

         Wiktoria Burnat kochała przyrodę i swoje kwiaty w ogródku – wiersze „Wiosna”, „Ziemia obsiana”, „Moje bratki”, „Kwiaciarki”.

           Przede wszystkim była pracowitą, wiejską gospodynią, ale w nawale prac gospodarskich potrafiła znaleźć czas na inne swoje pasje. Rzeźbiła w drewnie beczułeczki, zwierzątka i świątki oraz wyszywała aksamitne gorsety do strojów ludowych. Tworzyła z cekinów i koralików fantazyjne, barwne kwiaty - urzekające wzory pełne kolorów.

          Była aktywną członkinią Koła Gospodyń Wiejskich w Grabownicy Starzeńskiej, a ponadto wykonywała misterne wieńce dożynkowe.

           Za dorobek poetycki została uhonorowana tytułem laureata Międzynarodowych Spotkań Poetów Ludowych „Wrzeciono 96” w Nowej Sarzynie.

             Bardzo chciała pojechać z Zofią Olejko i Kapelą Ludową „Graboszczanie” do Nowej Sarzyny 28 stycznia 1996 r. Niestety kilka dni wcześniej zachorowała. Zofia Olejko tak wspomina tamten czas: „ Gdy wróciłam do Grabownicy z kapelą „Graboszczanie”, z wielkim smutkiem dowiedziałam się, że pani Wiktoria zmarła. (…) Położyłam obok trumny poetki z Grabownicy miniaturkę wrzeciona, dyplom uznaniowy i tomik poezji, w którym były dwa wiersze pani Wiktorii. Na pewno gdzieś tam, w tym drugim świecie, uśmiechnęła się pani Wiktoria z wdzięcznością za te skromne dary”.    

         Dodam na koniec, że Stowarzyszenie Folklorystyczne „Majdaniarze” z Nowej Sarzyny po każdym Międzynarodowym Spotkaniu Poetów Ludowych wydaje tomik – Laureaci Wrzeciona z serii „Zeszyty poetyckie”.

W 2014 roku tomik poezji Wiktorii Burnat pt. „Mojej ziemi” wydało Stowarzyszenie na Rzecz Rozwoju Wsi Grabownica Starzeńska.

                                                                             Halina Kościńska

Gmina Brzozów

  • Brzozów
  • Górki
  • Grabownica Starzeńska
  • Humniska
  • Przysietnica
  • Stara Wieś
  • Turze Pole
  • Zmiennica
  •  

Gmina Domaradz

  • Domaradz 
  • Barycz
  • Golcowa

Gmina Dydnia

  • Dydnia
  • Grabówka
  • Hroszówka
  • Jabłonka
  • Jabłonica Ruska
  • Końskie
  • Krzemienna
  • Krzywe
  • Niebocko
  • Niewistka
  • Obarzym
  • Temeszów
  • Ulucz
  • Witryłów
  • Wydrna

Gmina Haczów

  • Buków
  • Haczów
  • Jabłonica Polska
  • Jasionów
  • Malinówka
  • Trześniów
  • Wzdów

Gmina Jasienica Rosielna

  • Jasienica Rosielna
  • Blizne
  • Orzechówka
  • Wola Jasienicka
  •  

Gmina Nozdrzec

  • Nozdrzec
  • Hłudno
  • Huta Poręby
  • Izdebki
  • Siedliska
  • Wara
  • Wesoła
  • Wołodź

Gmina Dynów

  • Dynów
  • Bachórz
  • Dąbrówka Starzeńska
  • Dylągówka
  • Harta
  • Laskówka
  • Łubno
  • Pawłokoma
  • Ulanica
  • Wyręby
  •  

Powiat

  • Warto zobaczyć
  • Inne zdjęcia
  • Regionalne