Logo
Wydrukuj tę stronę

Anegdoty misyjne misjonarza emigranta - ks. Wojciecha Pelca. Spotkania Muzealne

fot. brzozowiana fot. brzozowiana

       Wojciech Pelc, dziś sześćdziesięciolatek, brzozowiak od urodzenia. Tu ukończył Technikum Budowalne (ale i szkołę podstawową, jak dodawał żartobliwie). Po ukończeniu Seminarium Duchownego Księży Werbalistów w Pieniężnie na Warmii, w 1984 roku został skierowany na misję do Paragwaju. Tam ukończył studia na Katolickim Uniwersytecie w Asunción, święcenia kapłańskie otrzymał trzy lata później. W ciągu ponad 30 lat pracy misyjnej był kierowany przez swego biskupa na najtrudniejsze placówki w tym kraju, bowiem jak to powiadał jego biskup „wy Polacy dacie sobie radę w każdym miejscu”... Wspominając, opowiadał o warunkach życia miejscowych Indian ale i innym świecie ludzi bogatych. Opowiadane anegdoty były śmieszne w swym przekazie, ale czasem gorzkie w swej wymowie. Kiedyś … dostałem zawiadomienie o spotkaniu u biskupa a że data wskazywała na kilkumiesięczne wyprzedzenie, znalazłem dwu księży, śmiałków, którzy zdecydowali się z naszej misji daleko w buszu udać na owe spotkanie. Po przygotowaniu się, z ponad tygodniowym wyprzedzeniem udali się w drogę. Kiedy po ponad miesiącu wrócili pytam: było spotkanie? Było? I co dalej – pytam ciekawy i zaniepokojony jednocześnie!? Było, ale rok temu… odpowiada jeden z nich”. To obrazuje choćby tylko problemy z pocztą. Na zamieszczonym slajdzie z autem obrazuje jakość drogi, w warunkach polskich zwanej - powiatową. Jeśli jest przejezdna to już sukces, jak nie to do czasu naprawy teren jest odcięty od reszty regionu i jest to normalne, kiedyś naprawią… Podobnie ma się przy długotrwałych opadach deszczu. Będąc na parafii w głębokim buszu nie do zniesienia było w nocy gryzienie komarów, wszy i innych insektów. Jak sobie radziliśmy? Tak jak miejscowi nam  sugerowali. Przed snem butelka wina… Ktoś zapytał? Pomagało? Tak, nie czuło się gryzienia… Jakimś rozwiązaniem było spanie w szczelnie zamkniętym namiocie. Od będących tam już księży usłyszał min. i taki żart: nie zabija się komara w trakcie gryzienia, bo zaraz cała gromada komarów zjawi się na stypę… Miejscowa ludność z kapłanem konsultowała niemalże wszystko – od tego kiedy rozpoczynać  prace polowe po porady, co i czym leczyć.  Zupełnie innym księdzem należało być w parafii dużego miasta i wcale nie łatwiej było docierać do mieszkańców zazwyczaj związanych ze zwyczajami różnych prowincji, w których mieszkali wcześniej.

       Na spotkaniu ofiarował najmłodszemu i najstarszemu uczestnikowi po banknocie waluty  Paragwaju. Najmłodszy dostał nominał tysiąca a najstarsza z uczestniczek, dwa tysiące – guarani. Za te banknoty w Paragwaju można kupić odpowiednio jednego cukierka lub paczkę zapałek (od redakcji: 1 guarani paragwajskie to w przeliczeniu - 0,00060 polskiego złotego).

       Sympatycznym elementem spotkania była wideo rozmowa z drugim z brzozowskich misjonarzy Andrzejem Dańko przebywającym na parafii w La Paloma-Candium, sąsiadującej z tą, gdzie przez lata przebywał ks. Wojciech. Ksiądz Andrzej obiecał, że będąc w Brzozowie, spotka się z uczestnikami muzealnych spotkań, z rówieśnikami starych brzozowskich czasów, tymi którzy dziś mają lat „60+” i wszystkimi innymi zainteresowanymi relacjami misyjnymi w egzotycznym dla nas, pod każdym względem południowo-amerykańskim kraju. (inf.wł.)

Ostatnio zmienianyśroda, 20 listopad 2019 00:00

Galeria

Najnowsze od Admin

Brzozowiana.pl. All rights reserved.