70 lat temu w Grabownicy Starzeńskiej
- Dział: Gm. Brzozów
Latem roku 1944 sytuacja wojenna na froncie wschodnim prawie się unormowała. Wskazywała na to, że Polska na pewno znajdzie się w strefie działań frontu wschodniego. Oznaczało to, że po raz kolejny na tereny Rzeczypospolitej wkroczy Armia Czerwona. Pod koniec wiosny 1944 roku linia frontu niemiecko-radzieckiego na północ od Karpat wreszcie się ustabilizowała. Na południu od linii Prypeci Rosjanie zdołali wedrzeć się daleko na zachód aż po Łuck i Kowel. Nadszedł w końcu czas na ofensywę na Białorusi. Naczelne Dowództwo i Sztab Generalny Armii Czerwonej przygotowując operację białoruską zadbały o maskowanie własnych działań. Starano się sprawiać wrażenie, że nowe uderzenie wojsk radzieckiego sojusznika, będzie przeprowadzone na północy w pasie nadbałtyckim oraz daleko na południu. W związku z planowanym natarciem nakazano zachowanie daleko posuniętej tajemnicy. Jak zaświadczał ówczesny szef Zarządu Operacyjnego Sztabu Generalnego Armii Czerwonej generał Siergiej Sztemienko: „Podjęto niezbędne kroki dla zachowania tajemnicy naszych zamiarów. Do bezpośredniego opracowania planu kampanii letniej w ogóle, a operacji białoruskiej w szczególności, zaangażowano bardzo wąski krąg osób.” Wkrótce działania radzieckie stały się faktem. Rozpoczęła się Операция Багратион,. Biorąc pod uwagę inne bitwy i operacje, było to największe zwycięstwo Związku Radzieckiego. Straty niemieckie były ponad 4 razy wyższe od radzieckich, a w ciągu dwóch miesięcy ZSRR udało się z powrotem zająć całe terytorium utracone podczas niemieckiej ofensywy. Niemiecka armia już nigdy nie odzyskała swojej siły i ducha walki. Straty w tej operacji porównywalne są ze stratami w czasie bitwy stalingradzkiej, czwarta część sił niemieckich z całego frontu wschodniego została zniszczona. Ofensywa zerwała połączenie między Grupą Armii "Północ" i Grupą Armii "Północna Ukraina", zmuszając je do szybkiego wycofania się na zachód. Radziecka ofensywa nieubłaganie parła naprzód. Armia Czerwona zbliżała się do przedwojennych granic Rzeczypospolitej. Polska ziemia stawała się polem krwawej bitwy… Jednak wkroczenie radzieckich wojsk na ziemie polskie przyniosło z sobą cień nadziei na zakończenie nazistowskiej okupacji. Większość sił kierowała się w stronę Wisły. Rada Wojenna i polityczne kierownictwo frontu operowało hasłem, które wkrótce stanie się niezwykle popularne wśród żołnierzy: „Naprzód! Na Wisłę”. Wspomina ten okupiony krwią czas generał Krajniukow:
„ Widzieliśmy że bitwa o dostęp do Wisły będzie ciężka. Rzeka stanowiła najpoważniejszą przeszkodę, jaka odgradzała i tym samym chroniła gniazdo nazizmu. Po pośpiesznym ściągnięciu posiłków z Niemiec, z Rumunii i najbliższych frontowi terenów, na całej długości Wisły Niemcy przystąpili do kontrataków usiłując w ten sposób okrążyć nasze jednostki, które przedarły się przez rzekę. Nasze jednostki musiały odeprzeć ataki aż czternastu niemieckich dywizji. Co więcej Niemcy wprowadzili do walki nowe typy czołgów, o większej sile rażenia i lepiej opancerzonych niż dotychczas. Gdy przekroczyliśmy granice Związku radzieckiego i znaleźliśmy się na terenie Polski, nasze cele uległy zmianom. Rada Wojenna 1 Frontu Ukraińskiego wystosowała apel do ludności polskiej. Dokument głosił, że „Armia Czerwona nie pretenduje do włączenia do Związku Radzieckiego terytoriów polskich, czy do wprowadzenia na nich radzieckiego prawodawstwa… „Generał Krajniukow
Wyzwolenie było bliskie. Świadek historii proboszcz grabownicki Jan Reichel tak wspominał:
Nadszedł rok oczekiwany przez nasz naród aby był tym rokiem wyzwolenia Polski spod jarzma najstraszniejszej niewoli niemieckiej. Ucisk wcale nie ustępuje. Jednakowoż już ręka Boskiej sprawiedliwości i Boskiej kary nad głową wroga. Zima bardzo uciążliwa, silne mrozy, roztopy i mrozy niszczą żołnierza niemieckiego. Żołnierz sowiecki dobrze ubrany i uzbrojony w wielkiej sile. Ameryka obficie zaopatruje armię sowiecką. Pod Stalingradem ginie najlepsza siła Niemców. Złamano Niemców pod Stalingradem i rozpoczęła się okrążająca ofensywa wojsk czerwonych. Niemcy wszędzie okrążani i bici cofają się na całym froncie. Rosya weszła do Polski gromiąc Niemcy. Gdy Rosjanie zajęli Lwów na gwałt Niemcy z trzech powiatów wysłali ludność do kopania okopów nad Sanem. Dziesiątki tysięcy ludzi kopało okopy i budowało bunkry od Sanoku aż do ujścia Sanu do Wisły. Na nic nie przydała się ta praca, bo Armia Czerwona prędzej ubiegła Niemców, przekroczyła San, a Niemcy przeważnie w popłochu uciekali. Dopiero większe bitwy rozpoczęły się od Dynowa do Sanoka i Krosna i w górach od Chyrowa po granice Karpat. U nas rozpoczęła się bitwa najpierw w Izdebkach, Przysietnicy i Brzozowie, największa bo trzydniowa w Grabownicy, Górkach, Zarszynie po Niebieszczany i Poraż i dalej w góry. Do Grabownicy przyszli bolszewicy dnia 3 sierpnia o trzeciej po południu, w samej wsi rozpoczęła się bitwa z czołgów, armaty i karabiny maszynowe grały i z samolotu bombardowano. Bolszewicy zajęli teren kościoła i plebani a Niemcy szkołę i wzgórze nad Pałysem Jakubem (obecnie wzgórze za Maciejem Wójcikiem i Urszulą Pałys). Proboszcz z gośćmi z Poznania siedział w pokoju, granat bolszewicki wpadł do sąsiedniego pokoju, rozerwał dach i powałę,i sufit pokoju, podziurawił dach na plebani jak sito. Wszyscy schroniliśmy się do piwnicy , granaty padały ze strasznym wybuchem co chwila, istne piekło. Najstraszniejsza bitwa trwała w nocy z drugiego na trzeciego sierpnia, zapalili Niemcy palącymi granatami gumno plebańskie, które spłonęło wraz z drewutnią i wozownią. Spłonęło wszystko siano i konicz i narzędzia rolnicze, zdawało się że wszystko spłonie, ale dzięki Opatrzności Boskiej reszta została tylko uszkodzona. Na kościół Niemcy rzucili pięć szrapneli. Pociski te uderzyły we wieżę i mur kościoła, we wieży wybiły okropne dziury, krokiew jedną całkowicie zdruzgotały pięć metrów blachy wagi okropnie podziurawiły i na pół dachu dziury porobiły. Okna od strony południowej wszystkie wyleciały i wszystkie się wytłukły, w jednym miejscu od chóru, sklepienie kościoła odłamek szrapnela przebił. Bolszewicy porobili sobie okopy około kościoła od strony zachodniej i około plebanii około południowozachodniej. Uszkodzono drugie gumno dach podziurawiony i stajnie. Szrapnel niemiecki wpadł do stajni i poranił odłamkiem wołu. Na około plebanii po całym ogrodzie i na polach plebańskich porobiono okopy obronne. Jeszcze przez dwa tygodnie bili na Grabownicę od strony Górek gdzie spalono siedemnaście domów, od Jaćmierza i Strachociny.A tu trza było zboże rząć, stała pszenica, owies, jęczmień, na robotników w polu padały pociski, że z pola zbiegali i bano się wychodzić na żniwo. Gospodarz mój okazał wielką odwagę ze służbą plebańską, ratując w czasie pożaru od ognia. Cztery domy spalone w Grabownicy i czterech ludzi padło od pocisku. Jednego Niemiec umyślnie widać zastrzelił gdy brał wodę ze studni, syna Józefa Misztaka, Stanisława. Niemcy okopali się w górach w Odrzechowej, bili na Wzdów, gdzie spaliło się kilkanaście domów, a szczególnie bili na Zarszyn, gdzie spalono kościół i omalże całe miasteczko. Ludność parafii Zarszyna a więc: z Zarszyna, Długiego, Nowosielec, i z parafii beskiej z Symonia Milczy z Sanoczka, Pielni została wydalona osiadła się w Grabownicy i Niebocku, zaś w Grabówce z Markowiec Pisarowiec i Dudyniec. Ludność tę nikt nie żywił ani nie stworzył się żaden komitet. Przeto ludność ta rzuciła się na cudza własność, zabierała zboże z pól dworskich, plebańskich i dworskich, ale chłopi sobie nie dawali zabierać. Ludność ta darła ziemniaki w polu i bydłem swym czyniła okropne szkody po polach łąkach, wydzierano buraki, jednym słowem wszystko bezkarnie uchodziło bo żadnej władzy nie było, a bolszewicy w to się nie wdawali. Urzędnicy gminni nadto żołnierze sowieccy kosili konicze i owsy dla koni. Tak trwało do października. Sowieci wypędzili Niemców z gór i zajęli Krosno. Walki trwały między Krosnem a Jasłem aż do połowy zimy. Szła linia niemiecka silnie obsadzona od Prus wschodnich na warszawę Sandomierz Dębicę jasło aż do Budapesztu na Węgrzech. Sowieci przez ten czas przygotowali znakomicie niezliczona ilość czołgów i najdoskonalszej broni aby rozpocząć skuteczną ofensywę na całej linii. Kontyngent jednakowoż sowieci zabierali tak jak za Niemców mimo tak wielkiego zniszczenia. Plebania musiała oddać prawie wszystek owies 31 metrów ziemniaków i 15 metrów zboża chlebowego. Młyny wszystkie męły zboże dla wojska. Na plebanii był magazyn żywnościowy, pokoje były założone worami zboża aż po sufit, tak samo wozownia i spichlerz.
Wkroczenie wojsk radzieckich w czwartek dnia 3 sierpnia do Grabownicy w pamięci ich mieszkańców pozostanie jako dzień wyzwolenia. Dzień ten zapamiętała rodowita graboszczanka babcia Maria Trześniowska urodzona w 1924 roku. Jakie było lato 1944 roku?
Wojna i okupacja stawały się zamierzchłą przeszłością. Radzieckie wojsko wyzwoliło ten skrawek Małej Ojczyzny. Grabownica w końcu była wolna. Lata cierpień i w końcu wolna. Niestety nie ze swojej winy prości żołnierze nie przynieśli Polsce wolności jaką ich mieszkańcy zapragnęli. Pozostały cmentarze i nieznane mogiły tych, co zginęli oraz rozpacz i tęsknota tych, co po nich zostali.
Marcin Michańczyk