Poznać świat- zaczynając od Danii
Uczniowie I Liceum Ogólnokształcącego w Brzozowie mają zaszczyt zaprosić na niesamowitą podróż po świecie pełnym zapierających dech w piersiach parków rozrywki, (prawie) śródziemnomorskich plaż, klimatycznych starych miast i przemiłych Duńczyków. To bez wątpienia szansa na niesamowitą przygodę! Pakujemy walizki i w drogę! Oto relacja z naszej wyprawy na podbój świata, a mówiąc ściślej- Danii.
Nasza podróż rozpoczyna się późnym wieczorem, dnia 9.04.2016r. i potrwa aż do 15.04, kiedy, po kilku nieprzespanych nocach, wrócimy do Polski... ale na razie wyjeżdżamy. Kilka godzin w autobusie z przemiłymi kierowcami, sympatyczym przewodnikiem i, o dziwo, wygodnymi siedzeniami i wreszcie docieramy do niemieckiego aquaparku o całkiem trafnej nazwie - Tropical Islands (Tropikalna Wyspa). Po wejściu do ogromnego budynku uderza nas fala ciepła, zupełnie, jakbyśmy nagle znaleźli się w lesie równikowym. Rozglądamy się i... nadal mamy takie wrażenie. Otaczają nas drzewa, jeziorka, zwierzęta, wszystko jakby z bajki o Tarzanie. Na szczęście możemy ochłodzić się w ogromnym basenie, do złudzenia przypominającym prawdziwe, krystalicznie czyste morze. Cały dzień spędzamy na zabawie w wodzie, słuchaniu odgłosów lasu tropikalnego, zajadaniu się lodami i innymi pysznościami, których z pewnością tam nie brakuje czy budowaniu zamków z piasku. Niestety, wszystko co dobre szybko się kończy... Musimy ruszać w dalszą drogę. Kolejna noc w autobusie i nareszcie, 10.04.2016r., docieramy na miejsce- do szkoły Vivild Gymnastik- & Idrætsefterskole. Dania zaskakuje swoją naturalnością i niezliczoną ilością wiatraków, rowerów oraz koni. Zaskakuje również szkoła, do której się udajemy. Zupełnie nie przypomina placówki oświatowej, a luksusowy hotel. Na początku, lekko zestresowani, udajemy się na spotkanie z naszymi nowymi znajomymi, a następnie, razem z nimi, zwiedzamy szkołę, co tylko pogłębia nasz zachwyt nią. Boiska, sale gimnastyczne i siłownia to tylko niektóre z atrakcji, z których możemy w pełni swobodnie korzystać podczas pobytu w Vivild. Najpierw jednak, zajmujemy się tworzeniem ostatniego już, wpisu na bloga. Zostajemy podzieleni na grupy, z których każda ma własny temat do opracowania. Efekty naszej współpracy, można zobaczyć na, polsko-duńskim blogu, na który wszystkich serdecznie zapraszamy: http://thisisourworldpldk.blogspot.com. Po ukończeniu pracy nad filmami, możemy w pełni oddać się rozrywkom. Najbardziej interesują nas trampoliny, a ściślej mówiąc, akrobacje, które wykonują na nich uczniowie Vivild. Wygląda na to, że nie jest to nic trudnego, więc z zapałem przystępujemy do naśladowania naszych kolegów. No cóż... świetnie się bawimy, ale daleko nam do poziomu, który osiągnęli Duńczycy... z resztą sami możecie to ocenić, gdyż jeden z filmów na blogu, dotyczy właśnie naszych prób dorównania im. Następnego dnia mamy okazję zwiedzić Aarhus- drugie co do wielkości miasto Danii- a w nim, żywy skansen, który przenosi nas w przeszłość, ukazując życie ówczesnych ludzi. Możemy nawet z nimi porozmawiać, gdyż czekają w starych domach, aby opowiedzieć swoją historię. Po powrocie do rzeczywistości udajemy się na sam szczyt duńskiej galerii sztuki, aby móc zobaczyć panoramę miasta we wszystkich kolorach tęczy. Na sam koniec, odwiedzamy jeszcze morze. Mimo, że to ten sam Bałtyk, który możemy podziwiać w Polsce, sprawia wrażenie nieco innego... spokojniejszego, może nawet uśpionego. Ostanie minuty spędzamy na podziwianiu klimatycznych ulic miasta, pełnych rowerów i uśmiechniętych przechodniów. Po dniu pełnym wrażeń, czas wracać do Vivild. Spędzamy tam ostatnią noc, a rankiem żegnamy przemiłych Duńczyków i wyruszamy do Kopenhagi- stolicy Danii. Najpierw zwiedzamy oceanarium, podziwiając tam przedziwne ryby i inne organizmy wodne, a nawet ich dotykając. To naprawdę niesamowite przeżycie! Następnie zwiedzamy Muzeum Narodowe, gdzie czeka na nas mnóstwo eksponatów, a w końcu, poznajemy zakamarki Kopenhagi, oglądając nawet rezydencję królowej Małgorzaty II. Stolica Danii, jest naprawdę niesamowita! Nie ma tam tłumów, ani korków, są za to biegacze i rowerzyści. Wszędzie panuje spokój i porządek, a czas wydaje się stać w miejscu. Niestety tak nie jest i późnym wieczorem musimy wyruszyć w drogę powrotną do Polski. Kolejna noc w autobusie, śniadanie w przytulnym niemieckim zajeździe i trafiamy do Heide Parku- niemieckiego parku rozrywki, w którym spędzamy ostatni dzień wyjazdu. Po wejściu, czujemy się jak w bajce... otaczają nas kolorowe karuzele, budki z lodami, stawy z pływającymi po nich tratwami i mini-amfiteatr, w którym odgrywana jest sztuka...niestety w języku niemieckim. Jednak, gdy wchodzimy w głąb Heide Parku, naszym oczom ukazują się ogromne kolejki górskie, wysokie nawet na 60 metrów. Z daleka wyglądają jak poplątane sznurówki, ale nie możemy oprzeć się pokusie i nie sprawdzić, jak świat wygląda, z perspektywy człowieka jadącego kolejką z prędkością 120 km/h lub zwisającego nad paszczą potwora morskiego i zupełnie nagle spadającego w głąb czarnej otchłani, albo też tego, dla którego świat na kilka minut odwrócił się do góry nogami. Po dniu pełnym niezapomnianych wrażeń, spędzamy ostatnią już noc w drodze i w południe wysiadamy z autobusu, aby wrócić do swoich domów. Możemy zacząć już opowiadać o naszej przygodzie, której z pewnością nie przeżylibyśmy bez wsparcia pani dyrektor brzozowskiego ZSO, klientów sklepu Alta i wszystkich naszych sponsorów, a przede wszystkim pani Alicji Nastał, której należą się największe podziękowania! Dziękujemy również portalowi www.brzozowiana.pl, dzięki któremu o naszej historii dowiedzą się nie tylko mieszkańcy Brzozowa. (A.Cecuła)