Ukrywam się za kratami...
- Dział: Tomasz Skubisz - wiersze
Ukrywam się za kratami po moje kolana
Widząc czasem kokardkę bezpańską
Dom mój stał się twierdzą nie do pokonania
A ja siedzę sobie pod stołem z drewnianym blatem
Ukrywam się za kratami po moje kolana
Widząc czasem kokardkę bezpańską
Dom mój stał się twierdzą nie do pokonania
A ja siedzę sobie pod stołem z drewnianym blatem
Tradycja
Jakże ciebie nazwać statuo pamięci?
Jakże tobie mówić wieżo upodlenia?
Tyś stronice swego trwania
Pokryła kurzem i oddechem czasu
Każde mgnienie życia jest tam zapisane
Raczej wryte w kamień twardszy niż ze spiżu
My robaczek mały ty przesłaniasz słońce
Tak poza światem
Ja człowiek
Który stąpam po zewnętrznej stronie horyzontu
Przed słońcem
Po wewnętrznej płetwie matki ziemi
Znalazłem eden
Gdzieś pośrodku nieba
Bogi tam nie chodzą
I diabłów nie widać
Wielkie kamienne mury
Palisady kłaniające się niebu
Jam kmieć bez posagu
Jam rycerz bez panny
Anioły spadają
Jak bezkresne morza
Krzyczę wśród bezgłosu
Jak kamień w wodospadzie
Przywróć mnie do życia
Jeśli chcesz zaistnieć
Tchnij we mnie swój oddech
Żeby rzeczywistnieć
Ja z prochu powstałem
Tyś wielki
Jam nie patrząc w kaźń
Ty nie patrząc w jaźń
Świeca która rzuca cienie
Na jaskini życia
I świeci i błyszczy
I tańczy w przestrzeni
A później się kończy
Knot się jej dopala
I wyje i skręca
I cegły rozkrusza
A po co
A czemu
A wiedzieć to komu
A jasno czy ciemno
A światło czy ciemność
A pola czy doły
A szczęcie czy rozpacz
A służba czy drużba
A fajnie czy głupio
A bułka czy chleb
A patrzeć czy nie
A Słuchać
Czy wyrwać sobie uszy
Do bębenków we krwi
I kiszkę okręcić dookoła pnia
I chodzić i troczyć
We chwale we mgle
Słońce przyświeca
W bohaterskie ślepia
Za krew
Za skórę
Za zew
A może nie?