Wielkanocna tradycja polskiej pisanki sięga prawdopodobnie X wieku. Pierwsze pisanki powstawały przez rysowanie na skorupce gorącym roztopionym woskiem, a następnie zanurzenie jajka w barwniku. Jako narzędzi do pisania używano małych kozików, igieł, szydeł, słomek i drewienek. Słowianie gotowali jajka w wywarze z dodatkiem ochry i łupin z cebuli, uzyskując w ten sposób charakterystyczną rudobrązową barwę. W słowiańskich wierzeniach ludowych jajko było symbolem pomyślności, a tworzone na nim rysunki miały znaczenie magiczne- zabezpieczały przed złymi mocami, chorobami i urokami. Duchowni starali się zwalczać te starosłowiańskie wierzenia w „siły ukryte w pisance” i nawet przez około dwieście lat zakazywane było przez kościół spożywanie jajek w okresie Wielkanocy. Później jednak zwyczaj ten wchłonął się w tradycję chrześcijańską, a poświęcone kolorowe jajko stało się symbolem Zmartwychwstania.
Różnorodnie zdobione pisanki są w naszych czasach kontynuacją pięknych tradycji ludowych i niejednokrotnie przybierają formę małych dzieł sztuki.
W Niebocku (gmina Dydnia) od ponad 35 lat z tradycją pisankarską związana jest pani Krystyna Targowska. W okolicy każdy zna jej charakterystyczne „małe dzieła” i w czasie Wielkanocny zdobią one niejeden świąteczny stół. Pani Krystyna barwi białe jajka kolorowymi farbami do tkanin, lub tuszem, a później za pomocą nożyka do papieru tworzy na nich piękne wzory roślinne i zwierzęce, a także motywy związane z symboliką Wielkiej Nocy. Zachwycić się więc można na Jej pisankach charakterystycznymi barankami, zajączkami, wiewiórkami, kurczakami, kaczuszkami, grzybkami, baziami i innymi obrazkami, które w ciągu kilku minut pani Krystyna potrafi wyczarować na ufarbowanej skorupce jajka. Metoda skrobanej pisanki jest najbardziej charakterystyczną na terenie Podkarpacia, ale każdego twórcę w tej popularnej technice cechuje indywidualność. Tak też jest i w przypadku pisanek pani Krystyny. Artystka swoją pracę zaczyna już w styczniu i przez długie zimowe wieczory kontynuuje ją aż do Wielkanocy. W ciągu tych kilku miesięcy potrafi wykonać około 1000 pisanek. Bywa w tym okresie tak pochłonięta pasją tworzenia, że czasem kończy swoją pracę tuż przed świtem. Pani Krystyna wspomina swoje początki z pisanką: Namówiła mnie do tego przed laty moja mama, która widząc u mnie talent do rysowania, zachęciła mnie, abym spróbowała. I tak się to właśnie zaczęło. Do wprawy i późniejszej perfekcji doszła szybko, a tworzenie pięknych pisanek stało się Jej pasją i wielkim zamiłowaniem. Praca ta jest dla pani Krystyny oderwaniem od dnia codziennego, a wiosenne motywy, które tworzy na swoich pisankach pozwalają Jej zapomnieć o szarym przedwiośniu za oknem, wyciszyć się i jednocześnie cieszyć z życia. Tradycję rodzinną skrobania pisanek kultywuje również córka pani Krystyny - Małgorzata Marszał. Pisanki córki, choć podobne do tych, które tworzy jej mama, mają jednak swój odmienny styl, co uwidacznia się w wydrapywanych na pisankach wzorach.
Pani Krystyna chętnie dzieli się swoimi umiejętnościami artystycznymi z młodzieżą. Wielokrotnie organizowała pokazy i warsztaty pisankarskie w Szkole Podstawowej w Niebocku oraz podczas realizowanego kilka lat temu przez UG w Dydni Programu Integracji Społecznej.
Patrząc z boku na pracę pani Krystyny, wydawać by się mogło, że wykonanie takiej pisanki, to nic trudnego. Jednak tak nie jest. Praca ta wymaga wielkiego talentu i samozaparcia, ale przede wszystkim, jak twierdzi artystka trzeba to lubić. Sama wspomina swoje początki jako bardzo trudne i czasem zniechęcające. Nieraz miałam pokaleczone palce od ostrych żyletek, czy brzytwy, pożyczanej od sąsiada – mówi -ale to było moje marzenie, więc się tego po prostu nauczyłam. Pisanki pani Targowskiej mają liczne grono stałych nabywców, zarówno tych miejscowych, jak i nieco dalszych. Wiele jej małych dzieł trafiło za granicę, chociażby do Anglii, czy Stanów Zjednoczonych.
Pani Krystyna, pełna pogody ducha i życzliwego uśmiechu, mówi skromnie o sobie i swojej twórczości: To już po prostu tak mocno ma się we krwi, że jak przychodzi czas, to człowiek musi to robić i już...
I tego właśnie Jej życzymy, by jak najdłużej rozwijała swoją pasję, realizowała się w niej, a przy okazji wzbogacała i podtrzymywała naszą regionalną tradycję.
Jadwiga Rajtar-Żaczek