Cmentarz radziecki - cmentarz wojskowy...
- Napisał Admin
- wielkość czcionki Zmniejsz czcionkę Powiększ czcionkę
Gdy miałeś dwadzieścia lat i w życie przed sobą kazali ci iść. Wierny swoim ideałom pozostawiłeś po sobie niezmywalny ślad. Za obcą sprawę, na obcej ziemi znalazłeś swój kres. Czy tak zaczyna się Twoja historia? Historia wiernego syna swojej małej ojczyzny.
Było upalne lato 1944 roku. 20 letni szeregowy właśnie wtedy oddaje swój żywot brzozowskiej ziemi. Miasteczko wyzwolone i ziemia co przyjmuje jego doczesne szczątki. Poległy milczy jak milczą kamienie na prostej żołnierskiej mogile. Pamięć odchodzi w przeszłość. Tylko gwiazda znaczy jego ślad. Jak wtedy tutaj było, pomyślisz…Pozostało tyle młodego pokolenia. A mogłeś żyć i być blisko… Gdy tam na Ciebie czekała dziewczyna, gdy listy już nie dochodziły. Słowa ubrane zapachem kobiety. Najdroższy mój…
Na początku i w połowie 1944 roku Niemcy uciekali w popłochu, a w dniu 8 września 1944 roku do Chorkówki i okolic wkroczyły jednostki Armii Czerwonej. W naszym domu rodzinnym chwilowo zatrzymywali się żołnierze radzieccy, co kilka dni i na krótko, a następnie szli na zachód i na południe. Kilkadziesiąt metrów od mego domu rozmieszczono baterię „Katiuszy”. Wycelowano je na zachód. Rozpoczęło się strzelanie. Tuż przed nim ojciec od dowódcy dostał polecenie otworzenia w domu wszystkich okien. W jednym z jesiennych dni przyjechał na koniu żołnierz radziecki, który u nas zakwaterował. Okazało się, że ten młody i wesoły czerwonoarmista pełnił obowiązki doręczyciela poczty dla wojska. Codziennie rano wyjeżdżał, przywoził całą masę listów. Siadał wieczorem przy stole oświetlonym lampą naftową i rozpoczynał ich sortowanie. Ja siedziałam również przy tym stole i obserwowałam bacznie jego czynności. Listy dzielił na dwie grupy, układając je po prawej i po lewej stronie. Po lewej było ich więcej tak, że zaczynało brakować miejsca na stole, więc brał je i wrzucał do płonącego pieca. Ojciec mój, obserwując cały przebieg sortowania, zapytał żołnierza, dlaczego pali te listy. On odpowiedział że adresaci już nie żyją. Następnie rozpoczynał czytanie pozostałych z prawej strony listów i to już przebiegało dłużej. I znowu niektóre z nich wędrowały na lewo, a następnie były wrzucane do pieca. Widząc zdziwione oczy mojego ojca, nie pytany wyjaśnił: „Bo tu są złe wiadomości od rodzin, a żołnierz nie może o tym wiedzieć.”
Kilkanaście dni żołnierz przebywał w naszym domu. Wciąż odbywało się sortowanie listów, które codziennie otrzymywał z ojczyzny, z czego zaledwie jedną trzecią doręczał żołnierzom, jadąc na linię frontu w kierunku Dukli.
W kolejnym dniu, jak codziennie rano, wyjechał na linię frontu ze swoimi listami i nie wracał przez dwa dni, aż na trzeci dzień zjawił się, ale bez konia i czapki. Wrócił, ale już nie ten sam człowiek, smutny i przerażony. Konia stracił, bo trafił go pocisk. On sam przeżył, chociaż kula trafiła w czapkę. Powiedział ojcu, że w pobliżu Dukli jest straszne piekło, tysiące zabitych i rannych żołnierzy oraz ogromne ilości zniszczonego sprzętu wojskowego. Okazało się, że chodzi o bitwę na Przełęczy Dukielskiej. Rozmawiali do późnej nocy na ten temat, ponieważ ojciec znał język rosyjski, a następnego dnia pożegnał nas wszystkich ze łzami w oczach i odjechał na front…. wspominała Izabela Szubra.
Szeregowy Niepoczatow Iwan Andriejewicz urodzony w 1924 roku oddał swoje życie na brzozowskiej ziemi 6 sierpnia 1944 roku. Pochowany pierwotnie w Niebocku przeniesiony został na brzozowski cmentarz wojenny na ulicy Bohaterów II Wojny Światowej. Wtedy ciała poległych chowano w miejscu tam gdzie zginęli. Gdy na Podkarpaciu front dopiero przechodził na terenie miasteczka umiejscowiony został jeden z polowych szpitali. Znajdował się on w gmachu obecnego Liceum. Wielu rannych zmarło w drodze jak również po operacji. W miejscu obecnego cmentarza wojennego grupa sześciu radzieckich żołnierzy codziennie przygotowywała nowe mogiły dla poległych. Zmarli żołnierze ze szpitala do miejsca wiecznego spoczynku dowożeni byli wozem konnym w drewnianej skrzyni. Co dzień rano do skrzyń chowano dwóch do czterech zmarłych w nocy żołnierzy. Zmarłych zaś oficerów chowano w parku na Placu Grunwaldzkim. Pochowano tam majora kapitana i jednego porucznika. Na ich mogiłach wybudowane były pomniki z desek pomalowane na czerwono. Na nich to znajdowały się tabliczki z datami urodzin i śmierci oraz stopniami wojskowymi. Po wojnie poległych oficerów przeniesiono na cmentarz wojskowy który powstał dwa lata po wojnie. Na terenie cmentarza znajduje się 15 mogił grupowych i 10 mogił indywidualnych. Od bramy wejściowej do cokołu prowadzi alejka wyłożona płytami. Zieleń okala mogiły, drzewa dają zbawczy przed upałem cień. Cmentarz spokojnie przyjmuje wędrowca który pamięta… Zapal świeczkę na bezimiennej mogile. Niech dym woła w Niebiosa o pamięć. Pamiętam o nich i ich niespokojnych czasach. Pozostają jeszcze ślady zachowane w ludzkiej pamięci. Do Nich wolność przyszła prędzej niż do nas” głosi inskrypcja na cokole.
Byłem tam w niedzielę. Spokojna upalna pogoda. I cisza. Tylko wiatr historii błąka się po moim umyśle. Jak uhonorować ich poległych dusze… piszę w nocy…
"Pomnij przechodniu, wchodząc w to obejście,
Że ziemia setki poległych tu grzebie,
Co młode życie oddali w potrzebie,
By nam zapewnić dziś wolność i szczęście."
Marcin Michańczyk
Galeria
https://brzozowiana.pl/wywiady/item/1821-cmentarz-radziecki-cmentarz-wojskowy.html#sigProGalleriae6005f5304