Kubek, ręcznik i stara fotografia...
- Napisał Admin
- wielkość czcionki Zmniejsz czcionkę Powiększ czcionkę
Kubek, ręcznik i stara fotografia...
Słońce jeszcze nie wstało, a niebo zaczęło złocić się od śpiących jeszcze pierwszych promieni ponad Krzywieckimi działami ... sierpniowy świt pachniał dojrzałym zbożem i pieczonym w chatach chlebem... słychać było dźwięk żurawi wyciągjących wodę ze studni i ryk bydła...
-Jak Ojce dadzą se radę sami we żniwa... Józek Jeszcze za młody do kosy A Marysia nienauczona sama sierpem żąć ... Aloizy Bocoń wyruszyl właśnie w długą drogę do Przemyśla...jako 21 latek z powiatu brzozowskiego dostał powołanie do Armii Austro Węgierskiej... wszystko co bylo mu znane zostawiał za sobą... sprzed nim przyszłość niepewna... wojna...obca wojna bo to nie o nasze sprawy idzie... Aloizy przechodził właśnie koło kaplicy na końcu wsi... stoi tu już kilka lat od czasu jak to Józek Cipora nieszczęśliwie się zakochał i rodzice chcieli go ratować przed załamaniem... ukląkł Alojzy przed figurką Matki Bożej, wyciągnął z kieszeni koronkę i zaczął się modlić...
- Panienko Najmilsza... chroń mnie na tej wojnie...żebym ja biedny mógł powrócić do Ojców cały i zdrowy... Mama powiedzieli, że tylko w Tobie nadzieja i dali mi te koronkę (różaniec) żebym odmawiał
I wtedy na pewno wrócę na ukochane Krzywe...
Czas naglił , a gdy Aloizy przeszedł przez Zaciepłe do Witryłowa czekał już spory tłum poborowych zmierzających w miejsce wezwania... Przeszli w bród San, dalej do Ulucza na Borownicę, Birczę i na Przemyśl...
Przybyłych z Powiatu Brzozowskiego mężczyzn w wieku od 21 do 42 lat przydzielono do 10 Pułku Piechoty armii cesarsko- węgierskiej.
- Co umiesz? Zapytał wojskowy Alojzego...młody jesteś I silny...
- ja na gospodarce wychowany... ciężkiej pracy się nie boję... co innego wojskowy fach...toż ja nawet strzylać nie umie...
- Wszystkiego Was tu nauczymy, ale Ty nadasz się do kuchni...
Wojna jest straszna... co się przeżyło...co się napatrzyło na ludzka biedę...młodzi, starzy... umierali za cesarza... żeby chociaż za Polskę... chyba że w zawierusze i o nas się upomnimy...
I tak Aloizy przeżył Wielką Wojnę i po przemierzeniu połowy Europy, walkach na frontach w Królestwie Polskim, Galicji, na Wołyniu, Bukowinie, w Rumunii i we Włoszech wrócił w 1918 roku do rodzinnego Krzywego... sam walczył całe 4 lata w obcej armii, ale summa summarum dołożył cegiełkę do Niepodległości...
Młody wojak z wojny przyniósł kubek, ręcznik i kilka fotografii...na jednej stoi w fartuchu i trzyma chochlę... był z tego dumny że przeżył, wykarmił cały korpus i wrócił na Krzywe. ..
Ożenił się z Julią Jodłowską, tak po sąsiedzku... mieli 9 dzieci - 5 córek i 4 synów...
A kubek z porcelany w tłoczone wzorki służył jako zabawka dla dzieci podczas kąpieli w cebrzyku, a na ręczniku dziewczynki uczyły się wyszywać podczas prac ręcznych w szkole...
Kubek ostatecznie został rozbity przez płaczkę w kąpieli, na ręcznik wylał się atrament całkiem niechcący... a zdjęcie...spłonęło ...
Aloizy powrócił cały i zdrowy ale niedługo nacieszył się spokojem... kolejna mobilizacja zastała go, gdy już pierwsza córka była na świecie... dlatego młodszy brat postanowił tym razem iść na wojnę... Józef Bocoń w wieku 18 lat zginął prawdopodobnie pod Zadwórzem w 1920 roku... ślad po nim zaginął...nieśmiertelnika nie znaleziono... poszukiwania przez Czerwony Krzyż też niczego nie dały... Aloizy całe swoje życie miał wyrzuty że Józek przez niego zginął... a na koronce modlił się do końca życia dziękując Matce Bożej za ocalenie...
Opracowała Alicja