Kair – Kapsztad w 290 dni. Monika wraca do domu…
- Napisał Admin
- wielkość czcionki Zmniejsz czcionkę Powiększ czcionkę
Może i nie jest to najpiękniejsze zdjęcie jakie sobie zrobiłam w tej podroży ale za to jest "prawie" karton”;). Prawie 10 miesięcy zajęła mi podróż z północy na południe Afryki. Przejechałam 10 krajów i kilkanaście tysięcy km. Nie wydalam ani złotówki na noclegi, a jedyny międzymiastowy autobus na jaki kupiłam bilet to ten który przewiózł mnie przez granice z Sudanem, niestety policja mnie zmusiła.
Dwa razy próbowano mnie okraść - bez skutku, spędziłam kilka nocy w kenijskim wwiezieniu, dwa razy wybrałam się na safari - na stopa, wraz z rangersami uratowaliśmy żyrafę z sideł kłusowników, spałam pod piramidami, na pustyni w Sudanie, w Kanionie Blyderiver w RPA, na jachcie, na antresoli w barze, na farmie koni, w kościele, na polach irygacyjnych, na przystankach autobusowych, w więzieniu, na chevkpoincie, w lesie, nad morzem, w nubijskiej wiosce, w lepiance, w masajskiej chacie etc. Zużyłam swój gaz pieprzowy w Chartum, byłam świadkiem przemytu kokainy do Arabii Saudyjskiej, spędziłam kilka tygodni z rożnymi afrykańskimi plemionami i poznałam „swoje własne plemię” Masajów. Dorobiłam się poważnych oparzeń słonecznych, zgubiłam 5 szczoteczek do zębów, bluzę, pendrive, chustkę, telefon i filtr wody; głowę i mozg pewnie też. Jadłam Ugali, Koszari, smażoną kukurydzę, kurze łapki, głowę kozy, uroja - najlepszą zupę świata ale przede wszystkim fasole z ryżem.
Piłam brudna wodę z rzeki w Etiopii (myślałam ze to brązowe to jakieś przyprawy, miejscowi twierdzili że to lokalne piwo, okazało się wodą z rzeki) i nie miałam żadnego zatrucia pokarmowego. Pochorowałam się kilka razy na grypę, kilka razy chciałam wracać do domu. Wspięłam się na Górę Synai, przeszłam szlaki w Górach Smoczych, niechcący weszłam pieszo na safari do Parku Narodowego w Kenii przez co ścigała mnie policja. Wielokrotnie mnie oszukali ale tez wielokrotnie otrzymałam pomoc od ludzi nie oczekujących nic w zamian. Widziałam piękne plaże, krajobrazy i brudne śmierdzące miasta. Spróbowałam lokalnego alkoholu w każdym kraju. Spotkałam niesamowitych ludzi których na pewno jeszcze kiedyś zobaczę. Pojechałam w podróż z najtańszym namiotem, śpiworem i ubraniami ze szmateksu, nawet noża ze sobą nie zabrałam, itd., itd.
W podróż pojechałam w trochę słabym stanie zdrowia, z zapaleniem wątroby i wylądowałam w szpitalu na badaniach w Kampali. Kilka razy przez to chciałam wracać do domu. I wtedy człowiek się łapie na myślach - gdzie do cholery jest mój dom?". Właśnie. Ciężkie pytanie. Najgorsza rzecz jaka zrobiłam dla swojej podroży to crowdfunding i prowadzenie bloga. Zrozumiałam po pewnym czasie ze nie mam za bardzo ochoty się dzielić moimi historiami, ludźmi czy miejscami które odwiedzam. I przez to wszystko wprowadziłam do swojej podroży ogromne limity/zasady, których teraz niesamowicie żałuję. Trochę słabo byłoby zginać skoro już tak dużo osób wie gdzie jestem i co zamierzam zrobić.
Przejechałam całą Afrykę – sama, autostopem. Na pewno chciałam cos udowodnić sobie i tym wszystkim, którzy życzyli mi gwałtu, śmierci i rabunku na czarnym lądzie. Czy cos udowodniłam? Nie wiem. W Kapsztadzie oficjalnie kończę ten etap podroży.
Okazało się ze mój kompas wcale nie jest zepsuty i pokazuje odpowiedni kierunek. Do zobaczenia na drodze. Jak zapewne cześć z was mogła zauważyć strona www bloga nie działa i nie zostanie ponownie uruchomiona.
Wypadałoby tez podziękować, jak na gali rozdania Oskarów. Tak wiec dziękuję że byliście ze mną, dziękuję mojej mamie, znajomym, osobom z „Polak potrafi”, siłom nadprzyrodzonym, mojej lewej nodze, za wytrwałość, Fundacji Zielony Słoń która uratowała moją zbiórkę na „Polak potrafi” a przede wszystkim tym, którzy w słabych chwilach byli mi w stanie powiedzieć "Mona weź się…”, itd. …
Monika Masaj
Od redakcji – śledziliśmy na bieżąco, na tyle na ile można było, gdzie Monika jest, w jakim kraju, regionie Afryki, itd., o czym informowaliśmy czytelników portalu. Czekamy na powrót Moniki do domu, gdzie zechcemy przeprowadzić wywiad z nią i jej mamą.