Menu
Dzisiaj jest: 23 Grudzień 2024    |    Imieniny obchodzą: Dagna, Wiktoria, Sławomir

Adolf Milczanowski rzeźbiarz prawie zapomniany

fot. ze zbiorów Haliny Kościńskiej fot. ze zbiorów Haliny Kościńskiej

     Urodził się w Borownicy (obecnie gmina Bircza, powiat Przemyśl) w 1899 roku. Tam też ukończył czteroklasową szkołę. Od ojca – uzdolnionego samouka wyuczył się m.in. stolarstwa. W dzieciństwie jego pasją było rzeźbienie żołnierzyków, pajacyków i drobnych sprzętów użytkowych.

    Mając 16 lat w 1915 roku wyruszył na I wojnę światową. Walczył w Rosji, Rumunii, Serbii, Czarnogórze i we Włoszech. Na froncie był sanitariuszem, dostał się do niewoli  w bitwie nad rzeką Piawą, przebył malarię, która zostawiła trwałe ślady na jego ciele i miała ogromny wpływ na stan jego zdrowia w latach późniejszych.

    W 1919 roku wrócił do kraju i wstąpił do formującej się polskiej armii. Do rodzinnej Borownicy dotarł w 1923 roku w stopniu sierżanta, odznaczony Krzyżem Walecznych. Wkrótce ożenił się z Pauliną Cwynar z Ulucza (obecnie gmina Dydnia) i tam zamieszkał. Prowadził niewielkie gospodarstwo, trudnił się ciesielstwem, stawiał piece oraz  wykonywał podmurówki domów w okolicznych wsiach i miasteczkach. W zimie zajmował się stolarstwem i rzeźbiarstwem.  Swoje wyroby sprzedawał na targach w Brzozowie, Mrzygłodzie i Sanoku.

     We wrześniu 1939 roku powołany został do wojska. Walczył na froncie pod Lwowem i tu dostał się do niewoli. Przebywał w obozie jenieckim pod Żółkwią, z którego na szczęście udało mu się zbiec. Zrzucił mundur i w cywilnym ubraniu, wracał do domu. Zatrzymywał się we wsiach, rozmawiał z mieszkańcami po polsku lub po „rusku” – w zależności, do kogo trafił. Odpoczywał, dostawał coś do zjedzenia i ruszał dalej. Po powrocie niedługo cieszył się wolnością  , bo Niemcy wywieźli go na roboty przymusowe do Rzeszy.

     Wrócił do kraju w 1945 r., a już w 1946 los ciężko go doświadczył. Oddział UPA zamordował jego osiemnastoletnią córkę Marię, spalił dom w Uluczu i ograbił gospodarstwo. Adolf Milczanowski zdążył uciec, bo jako Polaka i żołnierza czekała go niechybna śmierć.

      Po latach jego najstarsza córka Zofia Morajko tak wspominała na łamach kwartalnika „Nasza Gmina Dydnia”. „Najpierw podpalili stajnię, potem dom. Mama ukryła dzieci w nieczynnej, wyschłej studni, a sama rzuciła się ratować dobytek. W sieni płonącego domu natknęła się na ciało. Wyciągnęła je na zewnątrz, myśląc, że to ojciec. Okazało się, że zabitym był sąsiad, którego zwłoki banderowcy wrzucili do płonącego domu. Był dobrym człowiekiem i przybiegł ostrzec naszą rodzinę przed niebezpieczeństwem”.

     Na jedną noc żona Adolfa Milczanowskiego wraz z dziećmi znalazła schronienie u sąsiadki. Później zamieszkała w Wydrnej. Nie  miała środków do życia. Dzięki dobrym ludziom pracowała na roli, otrzymując w zamian ziemniaki, mąkę, mleko, kapustę itp.

    Po powrocie do Ulucza bohater niniejszej opowieści nie zastał żony i dzieci. Nikt nie umiał mu powiedzieć, co się z nimi stało. Rozpoczął gorączkowe poszukiwania i dopiero przez Polski Czerwony Krzyż udało mu się odnaleźć rodzinę. Zamieszkali w Krzywem (gmina Dydnia) u Doboszów, następnie u Ciporów w Dydni, by wreszcie osiąść w Końskiem (gmina Dydnia), gdzie dzierżawili niewielkie gospodarstwo. Gdy jedna z córek wychodziła za mąż, A. Milczanowski pozostawił jej dom, a sam kupił chałupę w Borownicy i w 1964 roku jako sześćdziesięciopięcioletni człowiek osiadł po latach w swojej rodzinnej wsi.

     Rok później spadło na niego kolejne nieszczęście. Zmarł jego najmłodszy syn Józef, którego uczył rzeźbić. Osiemnastoletni chłopak, nadzieja ojca, był uzdolnionym rzeźbiarzem i miał już w dorobku kilka udanych rzeźb.

     Adolf Milczanowski rzeźbił figury świętych na zamówienie proboszczów okolicznych parafii. Najwcześniejsze jego prace znajdują się w kościele w Borownicy. Rzeźbił dla kowala z Lipy – fundatora licznych kapliczek, krucyfiksy do kaplicy w Końskiem,  krzyże do sal szkolnych i  rzeźby dla mieszkańców Ulucza. Równocześnie przygotowywał rzeźby do sprzedaży na targach: świątki, zabawki dla dzieci, koniki, pieski, bardzo popularne ptaszki, pojedyncze i na „żyrdkach” – gałązkach. Wykonywał także baranki wielkanocne i figurki do szopek, wypalane z gliny.

      Na sanockim targu Adolfa Milczanowskiego „odkrył” pracownik Muzeum Budownictwa Ludowego. Od tej chwili muzeum zamawiało i kupowało jego rzeźby – zwłaszcza sakralne. Rzeźbił je wiernie, ponieważ oglądał obrazki i ilustrowane kalendarze. Ksiądz z Borownicy podarował mu pisane po łacinie „Żywoty świętych”, miał rzeźbiarz ponadto „Żywot Jezusa” i różne książki pisane po polsku i „rusku”, z których czerpał wzorce do swoich prac.

       Wykonywał je przeważnie w drewnie lipowym, które wcześniej sam suszył. Posługiwał się nożykiem krótkim, o grubym ostrzu i dłutkami własnoręcznie przez siebie wykonanymi. Rzeźby przeznaczone do malowania, wygładzał szkłem lub papierem ściernym.  Gruntował je lakierem pokostowym lub farbą sporządzoną z pokostu i sproszkowanego barwnika.

     Jadwiga Malinowska, etnograf z Muzeum Budownictwa Ludowego w Sanoku omawiając twórczość  Adolfa Milczanowskiego tak o nim pisała: „ Rzeźby jego powtarzają zespół form być może zapożyczony ze starych świątków. Zespół ten kształtuje całość bryły i nadaje rzeźbom przeważnie niewielkich rozmiarów (od 10 do 30 cm wysokości, kilka do 100 cm) rys monumentalności. W zasadzie rzeźby posiadają jeden wspólny typ postaci, można jednak wyodrębnić różnicę w potraktowaniu samej głowy Chrystusa, która u Milczanowskiego odznacza się dość dużą, raczej płaską twarzą. Postacie kobiece oraz męskie mają u niego zazwyczaj niewielkie głowy  o zaokrąglonych twarzach i drobnych rysach oraz wspólny typ wyrazu emocjonalnego – cechuje je wyraz zadumanej rezygnacji i smutku. W twarzach Ukrzyżowanego i Żydów jest on dość silny, w przedstawieniach Miłosiernego przybiera czasami odcień posępny, w kobiecych postaciach przybiera akcenty łagodności. Ten wyraz pogłębia jeszcze statyczność postaci, jakby zastygłych w niedopowiedzianych gestach”.

     Największą liczbę rzeźb Adolfa Milczanowskiego posiada MBL w Sanoku. Znajdują się także w kościołach w Borownicy, Lipie, Kalwarii Pacławskiej, Żohatyniu, Uluczu i Końskiem oraz w kapliczkach przydrożnych. Na zamówienie MBL w Sanoku wykonał kopię rzeźby Matki Boskiej z Dzieciątkiem do kapliczki w Witryłowie, gdy oryginał trafił do zbiorów muzealnych. Posiadają je także mieszkańcy okolicznych miejscowości.

      Najbardziej znane prace Adolfa Milczanowskiego to: „Pieta”, „Chrystus Frasobliwy Miłosierny”, „Chrystus Tronujący”, „Chrystus Król Żydowski”, „Chrystus w Ogrójcu”, „Ucieczka z Egiptu”, „Matka Boska Różańcowa”, „Matka Boska z Dzieciątkiem”, „Święta Julia”, „Święty Michał”, „Święta Anna Samotrzecia”, „Adam i Ewa”.

       Spośród rzeźb związanych z wiejskimi zajęciami i uroczystościami wyróżniają się: „Kosiarz”, „Drwal”, „Chłop z żarnami”, „Dziewczyna z grabiami”, „Klarnecista”, „Modlący się Żyd w stroju obrzędowym”. Na uwagę zasługują rzeźby przedstawiające parę młodą i weselników przy biesiadnym stole oraz kapela złożona z mężczyzn grających na skrzypcach, kontrabasie i bębnie.

      Adolf Milczanowski – jak o nim pisze Jadwiga Malinowska  - nie jest jednym z tych artystów ludowych, których dzieła zdumiewają siłą ekspresji wskazując, że indywidualność ich twórców wykracza poza przeciętną wiejską zbiorowość. Jego sztuka jest skromniejsza, dostosowana do społeczności, w której wyrósł. Jest też wyrazem jego osobowości nacechowanej zamiłowaniem do ładu i spokoju. Osobowość człowieka uczciwego i pogodnego, którego ciężka praca nauczyła  z hartem znosić przeciwności losu. Człowieka, który swą mądrość życiową opiera na zaufaniu do ludzi i może dlatego wszędzie budzi sympatię. Chętnie jest słuchany, gdy opowiada ze szwejkowskim zacięciem liczne przygody, czy też szuka rady na swoje kłopoty. A później w burej kufajce, bo innego okrycia nie posiada, wraca do domu, czasem w zimie, gdy nie kursuje autobus, idąc pieszo 30 km zasypanymi śniegiem drogami.

     Od 1956 roku Adolf Milczanowski brał udział  w zjazdach twórców ludowych, w konkursach i wystawach organizowanych przez Wydział Kultury  Wojewódzkiej Rady Narodowej w Rzeszowie oraz warszawską Cepelię. Jego nazwisko pojawiało się w ówczesnych czasopismach kulturalnych, on sam zaś nie szukał rozgłosu i wielkiego zysku. Uważał, że „nie sprzedaje świętej figury”, a jedynie bierze wynagrodzenie za pracę. Pracę, której sens polega nie na tym, że dawała środki do życia, ale że była dla innych pożyteczna.

     Dzisiaj Adolf Milczanowski jest rzeźbiarzem prawie zapomnianym. Warto więc jednym przybliżyć, a innym przypomnieć tego nietuzinkowego, wspaniałego, utalentowanego człowieka, od którego śmierci w 1977 roku – minęło czterdzieści lat - już czterdzieści lat.

                                                                                                                                                   Halina Kościńska

Ostatnio zmienianyśroda, 14 luty 2018 22:58
Powrót na górę

Gmina Brzozów

  • Brzozów
  • Górki
  • Grabownica Starzeńska
  • Humniska
  • Przysietnica
  • Stara Wieś
  • Turze Pole
  • Zmiennica
  •  

Gmina Domaradz

  • Domaradz 
  • Barycz
  • Golcowa

Gmina Dydnia

  • Dydnia
  • Grabówka
  • Hroszówka
  • Jabłonka
  • Jabłonica Ruska
  • Końskie
  • Krzemienna
  • Krzywe
  • Niebocko
  • Niewistka
  • Obarzym
  • Temeszów
  • Ulucz
  • Witryłów
  • Wydrna

Gmina Haczów

  • Buków
  • Haczów
  • Jabłonica Polska
  • Jasionów
  • Malinówka
  • Trześniów
  • Wzdów

Gmina Jasienica Rosielna

  • Jasienica Rosielna
  • Blizne
  • Orzechówka
  • Wola Jasienicka
  •  

Gmina Nozdrzec

  • Nozdrzec
  • Hłudno
  • Huta Poręby
  • Izdebki
  • Siedliska
  • Wara
  • Wesoła
  • Wołodź

Gmina Dynów

  • Dynów
  • Bachórz
  • Dąbrówka Starzeńska
  • Dylągówka
  • Harta
  • Laskówka
  • Łubno
  • Pawłokoma
  • Ulanica
  • Wyręby
  •  

Powiat

  • Warto zobaczyć
  • Inne zdjęcia
  • Regionalne