Menu
Most w Humniskach już otwarty!

Most w Humniskach już otwarty!

Dzisiaj o 8 rano zos...

X Podkarpacki Konkurs modeli Redukcyjnych. Przysietnica 2025.

X Podkarpacki Konkurs modeli R…

Zapraszamy do obejrz...

Klasyki na Rynku w Brzozowie

Klasyki na Rynku w Brzozowie

Zapraszamy na fotore...

X Podkarpacki Konkurs modeli redukcyjnych

X Podkarpacki Konkurs modeli r…

Już za tydzień w Zes...

Wypadek na ul. Moniuszki w Brzozowie

Wypadek na ul. Moniuszki w Brz…

W wyniku zdarzenia d...

XI Polonijny Festiwal Dziecięcych Zespołów Folklorystycznych

XI Polonijny Festiwal Dziecięc…

Zapraszamy na fotore...

III Festiwal Piwa i Wina oraz 45-lecie brzozowskiego punk rocka

III Festiwal Piwa i Wina oraz …

12 lipca w Parku Jor...

Gminne zawody sportowo - pożarnicze. Brzozów 2025.

Gminne zawody sportowo - pożar…

Zapraszamy na relacj...

Procesja Bożego Ciała w Brzozowie

Procesja Bożego Ciała w Brzozo…

Zapraszamy na relacj...

4 x podium dla łuczników Sagit Humniska

4 x podium dla łuczników Sagit…

W dniu 24 maja 2025 ...

Prev Next
Dzisiaj jest: 31 Październik 2025    |    Imieniny obchodzą: Łukasza, Urbana, Augusta

Spotkanie w ŚDS w Izdebkach

    Marzec jest miesiącem przełomowym między zimą, a nieśmiałym jeszcze nadejściem wiosny. Z wahaniami temperatur w ostatnim czasie dość zróżnicowanych. Jest to okres przedwiosenny, gdzie budzić zaczyna się wszystko do życia. U ludzi również obserwuje się przypływ pozytywnej energii. Ten okres jest zauważalny w codziennej ludzkiej pracy, niezależnie od tego czy jest to praca zawodowa czy praca którą wykonuje się we własnych gospodarstwach domowych. Marzec jest również miesiącem refleksji, zastanowienia się nad życiem, nad naszą codziennością, nad błędami które wcale nie są obce, oraz nad drugim człowiekiem, który potrzebuje niejednokrotnie naszego ciepła i uśmiechu.

   W tym roku, podobnie jak w latach poprzednich SKW Rudawiec skorzystało z zaproszenia ŚDS im. Anny w Izdebkach na spotkanie z okazji Dnia Kobiet. Różne są zdania i różne opinie miedzy ludźmi na temat świętowania w tym dniu. Uważam że należy wszystkie głosy uszanować, niech każdy ma na ten temat swoje myślenie. Dla nas jednak spotkanie z osobami, które są na dziennym pobycie w ŚDS w Izdebkach, są chwilami wielkiej pokory, są lekcją życia z której powinniśmy wyciągać wnioski jako ludzie w miarę zdrowi i zwykle narzekający na to że to boli, czy tamto boli… Na co dzień nie potrafimy, albo nawet nie chcemy przyznać, że tak wiele mamy, a nie umiemy tego docenić, bo charakter ludzki ma więcej negatywnego spojrzenia na tak niby proste sprawy. Na spotkaniu w Izdebkach odczułyśmy wielką obustronną radość z tego, że się widzimy. W oczach ludzi skrzywdzonych przez los widać radość, niejednokrotnie łzę, ale i odczuwa się jak emanuje szczęście. Nasza obecność to maleńka odrobina tego szczęścia, oraz tego co mogłyśmy dać w tym dniu ludziom potrzebujących. Czasem dotyk dłoni, spojrzenie komuś poświęcone, zwrócenie uwagi na czyjąś osobę, to dla zdrowego niby nic, dla nich zapewne wiele. W okresie postu jest to dla nas bogata lekcja rekolekcyjna. Kierownictwo ŚDS im. Anny oraz opiekunowie, pracownicy przygotowali pięknie nakryte stoły, kwiaty, na ścianach obrazy, zapewne prace podopiecznych oraz tablicę z napisem „Dzień Kobiet”. Jak co roku, byłyśmy pod wielkim wrażeniem, tym bardziej, że została dla nas przygotowana część artystyczna w wykonaniu ludzi tam przebywających. Nie dało się nie zauważyć ich lekkiego zdenerwowania, przed występem drżenia rąk oraz tego co z ich oczu można wyczytać. Tylko człowiek twardy o skamieniałym sercu może w takich chwilach być obojętnym. Nasze kobiety z SKW Rudawiec przygotowały również część artystyczną, która składała się z monologu pt. „ Pobyt w sanatorium”. w wykonaniu naszej wspaniałej i do tej pory niezastąpionej pod tym względem Marii Ogrodnik. Nasza studentka Marysia Dmitrzak przygotowała zabawę, w której brali udział wszyscy znajdujący na sali. Zabawa okazała się bardzo udana tym bardziej, że w trakcie jej trwania została „przebrana” pani kierownik Beata Jastrzębska. W czasie przerw między występami przeczytałam parę wierszy, który jeden z nich dedykuję wszystkim którzy nas w tym dniu przyjęli i ugościli.

Nadchodzi wiosna

 Spoglądam przez okno na śnieg, który drzemie

Tuląc pod płaszczem umęczoną ziemię

Do tego wiatr zimowy jeszcze pogwizduje

Radośnie i bezpiecznie w przydomowej tuji

Czasu jeszcze dużo potrzebuje zima

By mogła łagodzić podkarpacki klimat

Aby już zakończyć szare dni i chłody

Bo rzeki w korytach mają pełno wody

Marzenia me płyną w ten zimowy obraz

I myśli kieruje, gdy upragniony czas

Powróci, ze śpiewem skowronka i zielenią

A zimowe kolory znów w sznury korali się zmienią

I takiej wiosny w moim życiu czekam

Aby rozwiała troski i zmartwienia

Na które nigdy głośno nie narzekam

Bo są ludzie z cięższym bagażem cierpienia

   Ten dzień należy zaliczyć do bardzo udanych z różnych powodów. Imię Beata królowało, bo to imię pani kierownik ŚDS oraz naszej koleżanki z SKW Rudawiec. Obie imienniczki otrzymały kwiaty i życzenia, co było dodatkową atrakcją spotkania. Miłym akcentem, zaskoczeniem dla kobiet było własnoręcznie wykonane przez ŚDS im. Anny, koszyki z trawy naturalnej z kwiatem hiacyntu w środku, oraz już z elementem wielkanocnym w postaci pięknych, misternie zrobionych pisanek. Istotne cacka terapii manualnej. Po zakończeniu występów zjedliśmy wspólnie przygotowany przez ŚDS obiad. Pyszne ciasto i kawa były zakończeniem królewskiego przyjęcia. Jeżeli są wśród nas ludzie, którzy potrafią cieszyć się nawet z najmniejszego „ziarna”, z uścisku dłoni, przytulenia, spojrzenia i wielu podobnych rzeczy, to są bez wątpienia ludzie bardzo bogaci uczuciowo, ludzie, którzy potrafią dźwigać swój krzyż, nie krzycząc przy tym z boleści… Życzę wszystkim czytelnikom, aby na swojej drodze, spotykali takich ludzi, bo przez to spotkanie sami zostaną ubogaceni.

Danuta Czaja

Kabareton w Brzozowie

Kabareton w Brzozowie.

   Ostatnio mieliśmy okazję po raz kolejny gościć w Brzozowie znany kabaret. Po niedawnym występie „Moralnego Niepokoju”, w niedzielę (11.03) o 19.00 wystąpiła Formacja Chatelet. Zanim jednak Adam Małczyk i Michał Pałubski zaczęli bawić brzozowską publiczność, wystąpił Kabaret Czwarta Fala z Kielc. Kielczanie, którzy nie są tak znani jaki ich koledzy z Krakowa – dali znakomity popis. Zaprezentowali skecze nawiązujące do współczesnych programów sensacyjnych przeplatanych aluzjami do znanych postaci czy filmów. Wszystko to zostało uzupełnione doskonałą charakteryzacją osób. Trwający ponad godzinę ich występ zakończył improwizowany wraz z publicznością skecz o hipotetycznym spotkaniu w jednym z marketów R. Biedronia z Ryśkiem z „Klanu”. Gratulacje - Czwarta Falo! Było super. 

   Ok. 20.30 wkroczyli entuzjastycznie witani artyści z Formacji... Krakowianie - to klasa sami dla siebie. Ich program „Foch” to skecze przedstawiane przez niezwykle plastycznego „Bubę” (wygięcie nóg na cyrkiel – miazga!) oraz jakże charakterystycznego Adama, bawiły do łez. Świetny kontakt z publicznością dodatkowo uzupełniony o refleks artystów na nieprzewidziane sytuacje (np. kurz na krzesłach itp.) spowodował że po trzech bisach występ zakończył się po 22.00.

   Żałować tylko wypada, że sala kina była wypełniona tylko w połowie. No cóż, niech żałują Ci, którzy nie przyszli.

MajkelWu

Zatrzymani sprawcy pobicia

  • Dział: Inne

   Brzozowscy policjanci ustalili sprawców brutalnego pobicia. Okazali się nimi trzej mieszkańcy Przysietnicy. Zdarzenie było wynikiem nieporozumień pomiędzy mężczyznami. Pobity 36-latek w ciężkim stanie trafił do szpitala.

   Jak informuje oficer prasowy brzozowskiej Policji mł. asp. Monika Dereń: "w piątek po godz. 18 dyżurny brzozowskiej komendy otrzymał telefoniczne zgłoszenie o tym, że na parkingu przy sklepie w Przysietnicy biją się mężczyźni. Na miejsce niezwłocznie zostali skierowani policjanci. Zastali tam załogę karetki pogotowia udzielającą pomocy jednemu z mężczyzn. Poza rannym człowiekiem nie zastali innych uczestników tego incydentu. Ponadto funkcjonariusze wykonując czynności na miejscu zdarzenia zabezpieczyli leżący w pobliżu nóż z częściowo złamanym ostrzem.

   Poszkodowany mężczyzna z poważnymi obrażeniami twarzy i urazem głowy trafił do szpitala. Lekarze określili jego stan jako bardzo ciężki.

Zaalarmowani policjanci z wydziału kryminalnego niezwłocznie ruszyli na poszukiwania sprawców tego brutalnego pobicia. W takcie wykonywania czynności funkcjonariusze ustalili, że zdarzenie było wynikiem nieporozumień pomiędzy mężczyznami. Sprzeczka słowna była początkiem awantury, w wyniku której trzech młodych ludzi zaatakowało 36-latka. Jak następnie ustalono, nóż był najprawdopodobniej własnością 36-latka, który w trakcie utarczki słownej wyciągnął go i niegroźnie ranił jednego z młodych mężczyzn. To jednak nie odstraszyło napastników i zaczęli zadawać ciosy 36-latkowi. Mężczyzna upadł na ziemię, mimo to był nadal bity i kopany przez napastników.

   Sprawcami tego pobicia okazali się trzej młodzi mieszkańcy Przysietnicy w wieku od 23 do 28 lat. Usłyszeli już zarzut pobicia. Przyznali się do zarzucanego im czynu i złożyli wyjaśnienia.

   Policja wystapiła z wnioskiem do Prokuratury o zastosowanie wobec sprawców pobicia środka zapobiegawczego w postaci tymczasowego aresztu." (www.policja.brzozow)

ŚLUB "ZA INDULTEM"

Kiedy caryca Katarzyna II pisała do Fryderyka Wielkiego „do naszych wspólnych interesów nie znajdziemy dogodniejszej sposobności na tron polski niż Stanisław Poniatowski” i słała Repina ze szczegółowymi instrukcjami w tym temacie - na lewym brzegu Sanu, w Bieszczadach, we wsi Żubracze żył Bal - podkomorzy sanocki, który ożeniony był z Tarłówną. W rok po koronacji Stanisława Poniatowskiego na króla Polski w 1765 r. urodziła im się córka i dano jej na imię Barbara. Z tej okazji urządzono huczne chrzciny, na które zaproszono okoliczną szlachtę. Po zakończonej imprezie rozbawieni goście zabrali ze sobą na kilka dni ojca Basi, w tym czasie jego żona po powikłaniach poporodowych zachorowała i umarła. Kiedy Bal wrócił do domu i zobaczył żonę w trumnie - także zmarł , zapewne na zawał serca, choć kronikarz pisze, że został „apopleksją rażon”.

Dziesięć dni mająca wówczas Barbara została sierotą ale jednocześnie panią kilkunastu wsi. Do opieki nad nią (a raczej nad jej majątkiem) zgłosili się wówczas Karszniccy mieszkający na Podolu, będący dalszą rodziną Balów. Ks. Władysław Lutecki w swoim opracowaniu pisze: "było to zimą gdy wyjeżdżali do swoich włości, a zamieć i burza była znaczna". W drodze, w okolicy Jabłonek, zgubili małą Basię. Tam też znalazła ją mieszkanka tej wsi. Widząc leżące na drodze zawiniątko a w nim malutkie dziecko zabrała je do swojego domu. Karszniccy, kiedy spostrzegli brak dziecka, zwrócili i zaczęli poszukiwania małej zguby. W Jabłonkach dowiedzieli się o miejscu przebywania Basi, w głębokiej tajemnicy więc zostawili dziecko u nowej, przybranej matki i wyjechali w dalszą drogę z kosztownościami Balów. Wrócili dopiero po kilkunastu latach, aby zabrać Basię i umieścić ją w klasztorze benedyktynek w Przemyślu. Tam, nie wiedząc kim jest, wychowywała się pod opieką sióstr zakonnych. Pewnego razu przez otwartą furtę wyszła dalej niż podwórze klasztorne, nad San. Tam pewnie pierwszy raz w życiu pluskając się i kąpiąc się w rzece, bała się wracać do klasztoru, bowiem uzmysłowiła sobie, że opuściła go na zbyt długi czas. Siedzącą nieopodal drogi dziewczynę zauważyła przejeżdżająca obok kla­sztoru „Pani na Niebylcu” - Łempicka, jadąca do swojego syna rotmistrza stacjonującego z wojskiem w Sanoku. Odprowadziła ją do sióstr zakonnych a one przy okazji opowiedziały dzieje Basi i jej rodziny.

Po pewnym czasie Łempicka , sprowadziła tam syna, który zauroczony pięknością Basi, w czasie kolejnej wizyty, pod pozorem spaceru wywiózł ją do pałacu biskupiego, gdzie biskup Kierski dał im ślub „za indultem (czyli za pozwoleniem, odstępstwem od przepisów prawa /w tym przypadku kościelnego/). Sprawa stała się wkrótce głośna, dotarło to i do Karsznickich, któ­rzy jako jedyni spadkobiercy (gdyby słuch zaginął po Basi Balównej dziedziczyli niezły majątek) inne mieli wobec niej zamiary. Rotmistrz Łempicki na podstawie fałszywych dowodów został oskarżony przed cyr­kułem sanockim o knowania i intrygi polityczne wobec cesarzowej Marii Teresy, osądzony i osadzony w więzieniu w Krakowie. W tym też czasie spłonął w Niebylcu dwór Łempickich a Basię ponownie osadzono w klasztorze. Kiedy Stanisław August przybył do Krakowa, młody rotmistrz Łempicki poprosił o audiencję i uzyskał zgodę na stawienie się przed królem. Opowiedział mu o swoich przeżyciach, król wstawił się za nim do Marii Teresy. Uwolniony z więzienia, odszukał żonę, a po latach procesów odebrał przysługujący jej majątek w Hoczwi, Żubraczym i innych wsiach.

Rodzina Łempickich miała jedną córkę - Zofię, późniejszą żonę hrabiego Ankwicza, bywalca wielu dworów ówczesnej Europy. Córka państwa Ankwiczów Honorietta-Ewa wraz z rodzicami w 1829 przebywała w Rzymie. Tam poznała wówczas 30-letniego poetę Adama Mickiewicza. Ona, młoda 19-latka wszechstronnie obeznana z zabytkami przeszłości „wiecznego miasta” była jego przewodnikiem po mieście a wkrótce została też wielką miłością poety. To do niej zaadresował Mickiewicz strofę swojego wiersza:

         "Mój Cicerone, dziecinne masz lica,

         Lecz mądrość stara nad Twym świeci czołem,

         Przez rzymskie bramy, groby i świątnice,

         Tyś przewodniczym była mi aniołem ..."

Ignacy Krasicki w swoich pamiętnikach pisał: "Na zamku w Lesku bywali hrabiostwo Kruczkowscy, ona Ankwiczówna z domu, primo voto Sołtykowa, owa Ewunia Ankwiczówna, właścicielka Średniej Wsi i dlatego w te stro­ny przyjeżdżała ..." Najprawdopodobniej wówczas, poznała także tą historię i romantyczne dzieje - swojej babki Basi Balównej.

I choć wierzyć należy, że zdarzyło się to naprawdę, trudno dziś zweryfikować wiele z faktów, niech będzie więc opowiadaniem, z pogranicza historii i legendy, które najchętniej czyta się w wakacyjno-urlopowym okresie.

Warto dodać, że protoplastami polskiej linii Balów byli Piotr i Paweł. Nazwisko Piotra spotykamy po raz pierwszy w dokumencie erekcyjnym parafii w Humniskach z roku 1409. Podpisał się w nim jako Piotr "hares de Lobetans". Wspomniany Piotr zdaje się być również identycznym Piotrem de Hungaria, któremu Kazimierz III Wielki nadal w dniu 25 czerwca 1361 roku puste miejscowości we wsi Boiska, oraz Dydnię, Temeszów, Jurowce i Srogów.

                                                                                                                        Opowieść przygotował  - jww 

Gmina Brzozów

  • Brzozów
  • Górki
  • Grabownica Starzeńska
  • Humniska
  • Przysietnica
  • Stara Wieś
  • Turze Pole
  • Zmiennica
  •  

Gmina Domaradz

  • Domaradz 
  • Barycz
  • Golcowa

Gmina Dydnia

  • Dydnia
  • Grabówka
  • Hroszówka
  • Jabłonka
  • Jabłonica Ruska
  • Końskie
  • Krzemienna
  • Krzywe
  • Niebocko
  • Niewistka
  • Obarzym
  • Temeszów
  • Ulucz
  • Witryłów
  • Wydrna

Gmina Haczów

  • Buków
  • Haczów
  • Jabłonica Polska
  • Jasionów
  • Malinówka
  • Trześniów
  • Wzdów

Gmina Jasienica Rosielna

  • Jasienica Rosielna
  • Blizne
  • Orzechówka
  • Wola Jasienicka
  •  

Gmina Nozdrzec

  • Nozdrzec
  • Hłudno
  • Huta Poręby
  • Izdebki
  • Siedliska
  • Wara
  • Wesoła
  • Wołodź

Gmina Dynów

  • Dynów
  • Bachórz
  • Dąbrówka Starzeńska
  • Dylągówka
  • Harta
  • Laskówka
  • Łubno
  • Pawłokoma
  • Ulanica
  • Wyręby
  •  

Powiat

  • Warto zobaczyć
  • Inne zdjęcia
  • Regionalne