ZBRODNIA W CYGAŃSKIM POTOKU
- Napisał Admin
- wielkość czcionki Zmniejsz czcionkę Powiększ czcionkę
Zbrodnia. Jedno słowo. Czymże jest ono wobec potęgi minionego świata. Świata brunatnych koszul i cierpienia narodów Europy. Załącznik V do Karty Międzynarodowego Trybunału Wojskowego.
Art. VI. Trybunał ustanowiony na mocy Porozumienia wspomnianego w art. I niniejszej Karty, mający sądzić i karać głównych przestępców wojennych Osi Europejskiej, władny będzie sądzić i karać osoby, które działając w interesie państw Osi Europejskiej bądź osobiście, bądź jako członkowie organizacji, popełniły jakiekolwiek z poniżej wymienionych przestępstw.
Czyny niżej wymienione albo niektóre z nich podlegają jurysdykcji Trybunału i pociągają za sobą odpowiedzialność osobistą:
a. zbrodnie przeciw pokojowi
b. zbrodnie wojenne
c. zbrodnie przeciw ludzkości, mianowicie: morderstwa, wytępianie, obracanie ludzi w niewolników, deportacja i inne czyny nieludzkie, których dopuszczono się przeciwko jakiejkolwiek ludności cywilnej, przed wojną lub podczas niej, albo prześladowania ze względów politycznych, rasowych lub religijnych przy popełnianiu jakiejkolwiek zbrodni wchodzącej w zakres kompetencji Trybunału lub w związku z nią, niezależnie od tego, czy było to zgodne, czy też stało w sprzeczności z prawem kraju, w którym zbrodni dokonano.
Zbrodnie wobec ludzkości to nieprzemijająca de facto plama na sumieniach współczesnej ongiś Europy. Skaza trwająca nieprzerwanie od czasów zakończenia działań wojennych. Cierpienie zagłada czy holocaust to w przeciwieństwie do ludobójstwa czy zbrodni wojennych, „zbrodnie przeciw ludzkości” przed powstaniem Międzynarodowego Trybunału Karnego nie były pojęciem zbyt dobrze zdefiniowanym, co wprowadzało większą możliwość nadużywania tego pojęcia w celach propagandowych. Za zbrodnie przeciwko ludzkości często uważa się zbrodnie nazistowskie w okupowanych krajach Europy w czasie II wojny światowej, eksterminację narodu żydowskiego holocaust, zbrodnie stalinowskie. Wieki miną nim te okrutne czyny zostaną w pewien sposób przytłumione. Niestety narody eksterminowane nie zapomną. Czyny niemieckie nie będą zapomniane. Jak to się stało że grupa grabownickich Cyganów została zamordowana ongiś w miejscu zwanym dzisiaj "cygańskim potokiem". Zbrodnia okupiona krwią niewinnych. Eskalacja upadku moralności. Oddajmy głos świadkom i wspomnieniom. Wspomina ksiądz Antoni Kossak (1853 - 1864 okres proboszczowania) z kroniki księdza Jana Reichla. "- Wielką ma zasługę w parafii, że wyrzucił Cyganów, którzy osiedlili się w Grabownicy i demoralizowali ludność. Najpierw osiadła się w Grabownicy w roku 1819 jedna rodzina cygańska nazwiskiem "Stec Hutko", później rodzina ta nazwała się "Huczko". Otóż w roku 1852 cała banda cyganów w liczbie do 50 rodzin, osiadła się w Grabownicy, reszta gwałtem do domów wieśniaczych i zajęła gminne nawsia i pobudowała sobie domy. Gdy kto chciał wypędzić ze swego domu cyganów, odgrażali mu się ogniem i mordem. Ludność oswoiła się z cyganami i na spółkę z nimi rozbijała po okolicy, a w miejscu niebezpiecznie było nawet przejeżdżać. Ksiądz Kossak zawezwał pomocy Rządu, ale żandarmerii jeszcze wtedy nie było, tylko landsdragoni. Z pomocą ludności zburzono domy cygańskie i powypędzano z domów wieśniaczych, tak, że została tylko rodzina "Hutka", dziś zwana Huczkami, i rodzina Siwaków, która tu przyszła z Wary. Ponieważ była obawa, że cyganie zamordują i spalą Księdza, landsdragoni i straż z gminy całe noce pilnowała, również stały gotowe beczki z wodą do gaszenia ognia. W ten sposób przy pomocy Boskiej pozbył się z parafii tej strasznej plagi cygańskiej. Gdyby ksiądz Kossak nie wygnał cyganów, wieś stałaby się napół cygańska, a szkoda by było ludzi, bo są z natury dobrzy i urodziwi. Złodziejów karano przy gromadzie, lub dzwonnicy plagami - złodziej musiał w niedziele i święta przed kościołem trzymać przez całe nabożeństwo skradzioną rzecz, ku wielkiemu wstydowi i hańbie. Trzymano skradzione snopy, narzędzia domowe, ubrania etc." Ksiądz Kossak również wspomniał, że "do roku 1858 cyganów i złodziejów za pomocą pacierzy i ojcowskiego postęowania z nimi, zupełnie z parafii wyrugowałem i spokojność całej okolicy przywróciłem". Natomiast relacja świadka historii pana Stanisława Cyptora traktuje o okrutnej zbrodni jaka miała miejsce ongiś na grabownickiej ziemi. Wywiad przeprowadziła Zofia Olejko dnia 12 kwietnia 1988 roku. "Cyganie żyli w Grabownicy w tzw. "Cygańskim potoku", należącym do przysiółka Polana. Mieszkali w kurnych chatach, raczej budach, spali wprost na ziemi, dookoła paleniska mieszczącego się na środku chaty.Żyli w ogromnej biedzie. Częste bywały przypadki, że cygańskie dziecko stawało w progu domu pana Cyptora z prośbą: "dajcie kwasu z kapusty". Pani Cyptorowa dawała parę ziemniaków, nieco kiszonej kapusty, lub tylko kwasu.
Z czego Cyganie żyli ? Z kradzieży, czasem coś upolowali, czasem sprzedawali chodząc po wsi niezdarnie wykonane przez siebie przedmioty. Rodziny były liczne. W dwóch małych cygańskich budach mieszkały trzy rodziny - razem około dwudziestu osób. Rodzina Anny i Walentego Huczko, Jana i Marcjanny Siwak (Jan wcześniej zmarł), Stanisłąwa i Anastazji Huczko. Stanisławw, zwany "ślepym Staszkiem", po śmierci swej pierwszej żony Nastki, żył z katoliczką (Anastazja - złodziejka, zmarła w więzieniu przed wojną).
Był koniec czerwca 1942 roku. Ludzie kończyli sianokosy. Od strony lasu góreckiego dał się słyszeć warkot motoru. Przyjechali na nim dwaj Niemcy do Potoku Cygańskiego, przyszli również czterej miejscowi granatowi policjanci: Grzybulski, radłowski, Stanek, Stępień. Miejscowym ludziom z Polany kazano wykopać długi i głęboki rów. Cyganom kazano wyjść z chat i stanąć nad dołem. Całe to wydarzenie obserwowała pani Maria Suwała, mieszkająca powyżej Potoku Cygańskiego ( w chwili relacji - 18 kwietnia 1986 roku miała 85 lat, zmarła w tym smym roku 1986). Pani Suwałowa ukryta w krzakach, między ulami patrzyła na pełen grozy obraz. W pewnym momencie katoliczka trzymająca na rękach małe dziecko zwróciła się z ostatnią prośbą do oprawców - że chce zaśpiewać pieśń do Matki Bożej. Zezwolono jej, uklękła i zaczęła śpiewać - Matko Bolesna... Zaczęła się egzekucja - najpierw zastzrelono ślepego Staszka i jego żonę z dzieckiem. Strzelano z pistoletu w głowę, Cyganie krzyczeli podczas mordu. Niektórzy padali do dołu jeszcze żywi - jeszcze się ruszali - tych dobijano. Na rozkaz oprawców dół zakopywali mieszkańcy Polany: Skiba Marcin i Zajdel Franciszek. Wg relacji pana Cyptora, udało się wyratować z miejsca kaźni dwóm Cyganom którzy zbiegli do lasu: Adolf siwak i Adam Huczko. Zamordowano również niewinne dzieci Adama Weronikę i Franka Siwak..." Oto ich historia. Historia zbrodni o jakiej świat do dzisiaj pamięta. Czy poległym pamiętając przywrócimy pamięć? Pozostały wspomnienia tych tragicznych dni grozy...Pro Memoria.
Marcin Michańczyk