Wróż i karbownik

     Początek września ... Zaczyna się szkoła... Zimne poranki, gorące popołudnia... Żółte liście, kasztany, żołędzie... Zabawy na szkolnym mini podwórku ... Wycieczki...

Zapada zmrok... Mama szykuje skopce do dojenia krowy, a ja odrabiam zadanie domowe przy dużym kuchennym stole... Bardzo mi się śpieszy ... Mama na odchodne rzuca zza progu:

- tylko ładnie równo pisz bo sprawdzę... I wszystko popakuj ... Żebyś nie zapomniała znowu liści na plastykę, bo znowu dwóje dostaniesz...

No tak, dwója za brak liści we wrześniu mogła boleć... Ale... Co tam liście... Jutro wycieczka w Rostoczki*

- Babciu, jaka jutro pogoda?

- A czego się pytasz? - babcia badała temat,

- bo jutro idziemy w Rostoczki i jak będzie lało to nie pójdziemy i będzie nauka - wyjaśniłam.

-To trza iść do wróża, żeby przewidzioł- babcia enigmatycznie odpowiedziała.

- Do jakiego wróża? - Zapytałam.

- A mieszkoł taki na Krzywym, na Kocim Zamku w Górze Wsi. Chodziły tam baby i chłopy, żeby się dowiedzieć to i owo... Czy iść za tego co rajom swatki, czego krowa się nie doi, czego pszenica się położyła... Każdy kłopot można było u wróża rozwiązać...Dobrze się wróżowi wiodło, bo za wróżbę, każdy coś zostawił... Garnuszek masła, osełkę sera, bochen chleba...a nawet zdarzyła się gęś, kura i prosię jak wróżba tyczyła się spraw bars trudnych... Wróż miał dorodne żonę... Dbał o nią jak żaden inny we wsi... Nosiła się wysoko ... Miała czerwoną chustkę, zapaskę, fartuchy i serdak... A jakie trzewiki.. Wszystko pierwszorzędne...a jakie to ona miała włosy... Kose to se przysiadła ...

Sława wróża dotarła do dydyńskiego Pana. Posłał po wróża lokaja, żeby poznać szczęśliwe liczby w ruletce. Jaśnie Pan jeździł do Lwowa do kasyna i tam grał ... Wróż na takich wróżbach się nie znał... Odmówił Panu tej usługi ... Pewnie nawet liczyć nie umioł to i jak mógł mu liczby do ruletki podać...

Pan się wściekł na chłopa i kazał go wychłostać... Zabrał go karbownik, przykuł do pręgierza na dydyńskiej targowicy i bił kijem raboszem.

Karbowego wszyscy się bali... Nie dość, że szkaradny, wielgi i garbaty, rynce mioł jak łopaty, to jeszcze lewym okiem do prawej kieszeni pozieroł**... A jaki to był niedobry stwor, ile on ludzi skrzywdziuł... Pilnowoł pańszczyzny jak żadyn. Jak się chyciół bicia wróża, to tak proł, że zabiół.. nie od razu... wróż parę dni dogorywoł...o jak rozpaczała wróżowa... A co było zrobić...takie było prawo Pana... Chłop to był śmieć...a pańszczyzna niewolnikow z ludzi zrobiła. Karbowniki do dziś gorom. Ludzi pientujom...w pokolenia to poszło.

- Babciu, ale ja dalej nie wiem jaka będzie pogoda jutro - pytałam niecierpliwie, bo kalkulował czy robić dalej zadanie czy nie...

- Chmurka*** w Dzienniku powie...  Ci od pogody to też jak ten nasz wróż...

*Rostoczki- las na Krzywem od strony Pustek w kierunku Raczkowy.

** Miał zeza

***Chmurka - prezenterka pogody w Dzienniku Telewizyjnym

Alicja