Złoty okres hippiki polskiej
- Napisał Admin
- wielkość czcionki Zmniejsz czcionkę Powiększ czcionkę
Po długim okresie zaborów, sport polski dopiero w roku 1926 znalazł się na szpaltach międzynarodowej prasy, kiedy to polska reprezentacja w składzie rotmistrz Adam Królikiewicz, major Michał Toczek i porucznik Kazimierz Szostland, w hippicznym konkursie w Nowym Jorku zdobyła najbardziej prestiżowe trofeum na świecie Puchar Narodów.
W salach słynnej Medison Square Garden urządzono wystawę nagród zdobytych przez polskich oficerów, którzy przeszli do historii sportu światowego.
Członkiem polskiej reprezentacji był Michał Toczek. Urodził się w Nozdrzcu, w powiecie brzozowskim, w województwie lwowskim. Od najmłodszych lat bardzo kochał konie, dbał o nie, rozumiał je, nic też dziwnego, że wybrał karierę wojskową. Służył w 10 pułku artylerii ciężkiej w Pikulicach, gdzie był instruktorem jazdy konnej. Zwrócił tam uwagę na jednego z ośmiu koni zaprzężonych do ciężkiego artyleryjskiego działa. Koniem tym był „Maniek”. Michał Toczek wyczuł w nim konia wyczynowego. Oficerowie z pobłażaniem patrzyli na kolosalne wysiłki Michała Toczka podczas szkolenia, a później treningów konia. Michał Toczek z zaciętością każdą wolną chwilę poświęcał temu inteligentnemu zwierzęciu. Rezultaty szkolenia były nadzwyczajne. Już w roku 1924 „Faworyt”, piękny, wypielęgnowany i zadbany koń, w którym nikt nie poznałby dawnego „Mańka” pobił rekord świata, pokonując tzw. przeszkodę stałą. Była to siatka metalowa rozpięta na słupach betonowych na wysokości 2, 34 m. Rekord ten był nie pobity przez następne 20 lat.
W hippice jeździec i koń muszą stanowić całość. Muszą się doskonale rozumieć i tak też było w przypadku majora Toczka i jego konia „Faworyta”. Zaczęło się pasmo sukcesów i podróże po całym świecie: Nicea, Wenecja, Rzym, Neapol, Madryt, Paryż, Kanada i USA oraz zwycięstwa, wszędzie zwycięstwa, tak indywidualne, jak i w słynnej na cały świat „ekipie trzech”.
Zdobywają m.in. Puchar Premio Vesuvio – Neapol, Premio Verbano - Mediolan, Puchar Nicei, Puchar Kanady i wreszcie najsłynniejszy i najcenniejszy Puchar Narodów w 1926 r. w Nowym Jorku.
Niestety kariera tego tak wspaniale zapowiadającego się zawodnika trwała bardzo krótko, bo tylko w latach 1924 – 1927. Zabłysnął jak gwiazda i nagle zgasł. 1927 roku Michał Toczek trenował w Toruniu przed swoją pierwszą olimpiadą, która miała odbyć się w 1928 roku w Amsterdamie. Usiłował przeskoczyć rampę kolejową. Zapomniał jednak, że na powierzchni umocowane były grube druty prowadzące do świateł ostrzegawczych. Koń upadł, a jeździec razem z nim, uderzając głową o szynę kolejową. Michał Toczek doznał wielokrotnego pęknięcia czaszki. Jego stan był beznadziejny. Sześciu chirurgów ratowało mu życie, dwóch dalszych przybyło na własny koszt z USA. To oni zadecydowali, że ciężka operacja trepanacji czaszki udała się. W miejscu zmiażdżonej kości wstawiono mu srebrna płytkę. Uratowano mu życie, ale o dalszym uprawianiu hippiki nie mogło być już mowy. Na IX Olimpiadzie w 1928 roku w Amsterdamie w konkursie drużynowym Polacy zdobyli srebrny medal, ale już w zmienionym składzie: Michał Antoniewicz, Kazimierz Gzowski i jeden z „ekipy trzech” – porucznik Kazimierz Szostland.
Major Michał Toczek w swej krótkiej karierze zdobył 170 nagród indywidualnych, które zostały złożone w Muzeum Sportu (obecnie Muzeum Sportu i Turystyki) w Warszawie. Ostatnie swe lata przeżył jako emeryt w Przemyślu z żoną, która – jak twierdził - nie gorzej od niego znała się na koniach. Nad ich małżeńskim łóżkiem nie wisiał ich portret ślubny, ale obraz ukochanego „Faworyta”, na którym tyle razy zwyciężał. Historię Michała Toczka znał kiedyś cały świat, a dzisiaj zapewne tylko ktoś z dalszej jego rodziny go pamięta.
W tym samym Nozdrzcu urodził się bratanek majora – Kazimierz Toczek. Michał Toczek nie mając własnych dzieci, otoczył iście ojcowską miłością bratanka widząc w nim przyszłego kontynuatora swej życiowej pasji – hippiki. Pod jego wpływem Kazimierz również wybrał karierę wojskową. Służył w 22 pułku artylerii lekkiej w Przemyślu i idąc w ślady słynnego stryja, trenował do zawodów hippicznych z bardzo dobrymi rezultatami.
Na ogólnopolskich zawodach hippicznych podoficerów w Przemyślu zajął I miejsce na koniu „Rolf”, a w Toruniu na zawodach Instruktorów Artylerii Lekkiej na koniu „As” na 96 startujących zajął także I miejsce, pokonując 16 przeszkód w 57 sekund.
Niestety wojna we wrześniu 1939 roku przerwała karierę Kazimierza. Po ciężkich walkach wrześniowych przedostał się na Węgry, gdzie wystarczyło tylko podanie nazwiska, aby konsulat polski wystawił mu paszport i załatwił wizy do Jugosławii, Włoch i Francji. We Francji jeszcze w 1939 roku został zmobilizowany i był instruktorem w jednostkach tworzonych do szkolenia oficerów rezerwy. Po kapitulacji Francji wyjechał do Szkocji, gdzie także był instruktorem.
W roku 1944 został przydzielony do I Dywizji Pancernej, w której m.in. przebył cały szlak bojowy, walczył w Normandii i brał udział w oswobadzaniu Bredy. Podczas działań wojennych otrzymał wiele odznaczeń polskich i zagranicznych, z których najbardziej cenił sobie Krzyż Walecznych.
Po zdemobilizowaniu po zakończeniu II wojny światowej ożenił się z córką pułkownika Rychlińskiego, byłego dowódcy pułku kawalerii w Warszawie i z rodziną wyjechał do Australii, zamieszkując w Melbourne. Niestety, ze względu na wieloletnią opiekę nad ciężko chorą żoną nie pracował w organizacjach kombatanckich.
Cieszył go każdy gość z Polski i wówczas był czas na opowieści o sukcesach jego i ukochanego stryja, na oglądanie albumów ze zdjęciami.
Przypomniałam Państwu sylwetki dwóch oficerów polskich, których nazwiska przeszły do historii polskiego sportu hippicznego.
Halina Kościńska