Z Jabłonki do roztańczonego "Sanoka"
- Napisane przez
- wielkość czcionki Zmniejsz czcionkę Powiększ czcionkę
Magda, siedemnastolatka z Jabłonki, uczennica Zespołu Szkół Ekonomicznych w Brzozowie, realizuje swoją życiową pasję – tańczy w Zespole Tańca Ludowego "Sanok". O jej pasji i przygodzie z tańcem i nie tylko rozmawialiśmy kilka dni temu:
Brzozowiana: Przyznaj, że to raczej dość niecodzienne, że dziewczyna z podbrzozowskiej Jabłonki dostała się i z powodzeniem tańczy w renomowanym bądź co bądź Zespole Tańca Ludowego "Sanok". Ale zacznijmy od początku, jak to się zaczęło?
Magda Stareńczak: Wszystko zaczęło sie od tego, że w młodości mój tato tańczył w Zespole Pieśni i Tańca „Autosan”. Ja przygodę z tańcem zaczęłam właściwie od muzyki, bowiem poza normalną szkołą byłam uczennicą a dziś już absolwentką sanockiej Szkoły Muzycznej w klasie fortepianu, poczułam, że dalej muszę coś robić. Nie chciałam marnować czasu, a że od dziecka bardzo lubię tańczyć, a o muzyce, śpiewaniu i tańcu ludowym od zawsze jak pamiętam mówiło się w domu, szczególnie tato w tym celował - stwierdziłam, że spróbuję swych sił w tym właśnie. Pojechałam na casting i dostałam się do grupy przygotowawczej, a później do zespołu. Już po paru miesiącach byłam w pierwszym składzie.
B: Jesteś uczennicą Zespołu Szkół Ekonomicznych w Brzozowie, codziennie dojeżdżasz na zajęcia, więc jak godzisz naukę z próbami tańca w zespole. Wszak musisz być kilka razy w ciągu tygodnia także w Sanoku?
M.S.:. Staram się godzić naukę z tańcem, chociaż wiadomo, czasami bywa trudno. Gdy rodzice mają czas, zawożą mnie i czekają, ale częściej dojeżdżam autobusem. Próby odbywają się 2 razy w tygodniu po 1,5 godziny, są męczące, bo są, ale po każdej z nich jest satysfakcja, że coś nowego umiem, że nie ustępują starszym stażem w zespole.
B: A skoro mowa o wieku i stażu? Jesteś tam chyba jedną z najmłodszych tancerek?
M.S.: Dokładnie, jedną z najmłodszych, najmłodsza ma 16 lat.
B: Więc pochwal się, co tańczycie, gdzie dajecie koncerty, jakie sukcesy odnosicie, wszak to także w jakiejś mierze Twoja zasługa?
M.S.: Tańczymy tańce narodowe i regionalne, takie jak: polonez, mazur, krakowiak, kujawiak, oberek, wiązanki lubelskie, łowickie, rzeszowskie. Nie ma żadnego podziału, na grupy, że jedni tańczą takie a inni inne - tańczą wszyscy. Odkąd jestem w zespole, czyli od 1,5 roku najczęściej występowałam w Sanockim Domu Kultury oraz w Skansenie, miałam też okazję wyjechać na Przegląd Zespołów Tanecznych do Małogoszczy, gdzie zdobyliśmy nagrodę Grand Prix w kategorii " zespoły ludowe".
B: A jak liczny jest Wasz zespół?
M.S.: Dawniej zespół liczył 32 osoby, teraz 24.
B: Wspomniałaś, że Twój tato tańczył w Zespole „Autosanu”. Niedawno odbył się premierowy ich występ po 30 – chyba latach, czy był w tym składzie? No i co sądzisz o ewentualnej ich reaktywacji, wszak to także konkurencja?
M.S.: Reaktywacja okazała się bardzo dobrym pomysłem. Wszystkim spodobała się ta koncepcja i „krążą słuchy”, że „Autosan” na razie będzie działał ale jako zespół tańca ludowego, kiedyś był to Zespół Pieśni i Tańca Ludowego i tam śpiewał mój tato, teraz ponoć sam taniec reaktywowano.
B: Więc tańczysz, grasz na fortepianie, w domu też?
M.S.: Tak, w domu też ale nie na fortepianie, nie mam fortepianu, za to gram na cyfrowym pianinie.
B: Ale także śpiewasz i to już od dłuższego czasu jak wiem, zaczęłaś w „Krzemieniankach” a obecnie widzę Cię w „Mansardzie” prowadzonej przez Jadwigę Rajtar-Żaczek? To kolejna pasja czy przygoda?
M.S.: Moja przygoda ze śpiewaniem zaczęła się wraz z pójściem do szkoły. Zaczęłam występować na szkolnych akademiach i tak to trwa do dziś. Z „Krzemieniankami” zaczęło się w zasadzie przypadkowo. W marcu 2010 r. jeszcze jako gimnazjalistka śpiewałam na koncercie poświęconym Janowi Pawłowi II. Tam też występowały dziewczyny jako zespół „Krzemienianki”, fajnie śpiewały i postanowiłam do nich dołączyć. Pani Żaczek przyjęła mnie chętnie. Zaczęłam jeździć na próby, potem był pierwszy występ, w Izbie Regionalnej w Krzywem. 6 czerwca 2010 r. odbywało się tam spotkanie pt. "A potem usiąść gdzieś na miedzy" i to był mój debiut. Od tamtego czasu śpiewam z grupą ale często dostaję solówki i tak trwa to do dziś.
B: Więc mamy już: taniec, muzykę i śpiew. A sport? Interesujesz się sportem?
M.S.: Bardzo lubię koszykówkę. Lubię grać w koszykówkę ale i oglądać występy zespołów krajowych i zagranicznych lig, ale także interesuję się co dzieje się w tym światku piłkarskim…
B: Na przykład?
M.S.: Na przykład, że „Trefl” Sopot nie zagra w EuroCup, bo brakuje im kasy… (i tu uśmiech)
B: Być może standardowe pytanie na koniec, a co na to Twoi rodzice?
M.S.: Rodzice mnie bardzo wspierają i dopingują w tym co robię. Praktycznie to dzięki nim mogę realizować swoje pasje. Jestem im za to bardzo wdzięczna.
B: Dziękuję za wywiad i życzę dalszego spełniania się w tym co robisz, a tym czasem udanych wakacji.
M.S.: Dziękuję.