Wypadek, którego nie było
- Napisał Admin
- wielkość czcionki Zmniejsz czcionkę Powiększ czcionkę
Służby ratunkowe zostały zaalarmowane o wypadku, do którego doszło wczoraj w miejscowości Końskie. Na miejsce skierowano śmigłowiec Lotniczego Pogotowia Ratunkowego, karetkę pogotowia oraz patrol policji. Jak się okazało do żadnego wypadku nie doszło, a wezwanie było fałszywe.
14 marca po godz. 12, na numer alarmowy 112, zadzwonił mężczyzna, który wzywał pomocy do rannej osoby, która spadła ze schodów rozbijając sobie głowę.
Na miejsce skierowana została karetka pogotowia, śmigłowiec Lotniczego Pogotowia Ratunkowego oraz patrol policjantów z brzozowskiej komendy. Kiedy służby dotarły pod wskazany adres, okazało się, że do wypadku nie doszło, a zgłoszenie było fałszywym alarmem.
Wtedy do pracy ruszyli policjanci. Ich zadaniem było ustalić zgłaszającego, który wprowadził w błąd służby. Jak ustalili policjanci, miejscem wskazanym w zgłoszeniu była szkoła podstawowa, nie było tam nikogo wzywającego służby ratunkowe.
Po zebraniu wszystkich faktów, odsłuchaniu zgłoszenia i identyfikacji numeru, z którego wykonano połączenie policjanci ustalili, że dzwonił mieszkaniec sąsiedniej wsi. To 52-letni mieszkaniec Krzywego, który nie potrafił racjonalnie wytłumaczyć dlaczego zadzwonił alarmując służby.
Za bezpodstawne wywołanie alarmu mężczyzna będzie odpowiadał przed sądem. Może też zostać obciążony kosztami akcji.
Dzwoniąc na numer alarmowy 112 bez potrzeby i uzasadnienia, a co gorsza dla żartu, blokujemy linię telefoniczną osobie, która rzeczywiście może właśnie w danej chwili potrzebować pomocy. Poderwanie do akcji służb bez konieczności, niesie ze sobą dodatkowo poważne zagrożenie, gdyż w tym samym momencie medycy, strażacy czy też policjanci, zajęci fałszywym zgłoszeniem, nie mogą reagować na rzeczywiste zagrożenia i niesienia pomocy osobie potrzebującej. Nigdy nie dzwońmy na 112 bez powodu i dla żartu.
asp. Tomasz Hałka